Narodowy przewoźnik izraelski zwiększa moce przewozu ładunków, aby pokryć rosnący popyt na transport sprzętu dla wojska i artykułów konsumpcyjnych dla ludności cywilnej. El Al z flotą 46 samolotów dalekiego i krótkiego zasięgu, wymontował już fotele z jednego B777-200, aby móc przewozić dodatkowe 50 ton frachtu. Wcześniej zamienił B737 na wersję towarową, samolot będzie wykonywać dwa loty dziennie do miast w Europie zabierając z ich ładunek 20 ton.
Prezes Dina Ben Tal Ganancia poinformowała, że linia przewiozła ok. 250 tys. podróżnych z i do Izraela w ciągu pierwszych dwóch tygodni konfliktu. - Popyt na loty pasażerskie zmalał, więc musieliśmy zwiększyć liczbę lotów towarowych - dodała. Dotychczas El Al korzysta z mocy przewozowych cargo samolotów pasażerskich. Przywiozły już do kraju ponad 5 tys. ton ładunków, m.in. sprzęt medyczny, ciepłą odzież dla żołnierzy i sprzęt kupiony dla rodzin mieszkających koło Gazy.
Czytaj więcej
Linie lotnicze wykonują już jedynie loty ewakuacyjne po tym, jak Hamas określił lotnisko Ben Guriona celem strategicznym. Odwołane są rejsy wycieczkowców do Hajfy. Gospodarka izraelska przestawiła się na tryb wojenny.
Ryzykowne wody
Gospodarka Izraela jest mocno zależna od importu drogą morską. Działania wojenne sprawiły, że wody terytorialne stały się bardziej ryzykowne dla firm ubezpieczeniowych, każdy statek musi kupować co 7 dni dodatkową polisę od ryzyka wojny. W ostatnich tygodniach te polisy zdrożały 10-krotnie, każdy rejs stał się droższy o kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Tak samo jest z ceną wynajmu statków.
Armatorzy Zim i HMM już ogłosili, że przerzucą dopłaty od ryzyka wojny na klientów wysyłających towary do Izraela. - Potrzebujemy tych statków. Rozumiemy, że jest powód do ryzyka, ale porty są jak powietrze dla gospodarki Izraela - powiedział Reuterowi szef zarządu portu w Hajfie, Ron Malka. - Dokładnie teraz rząd powinien wkroczyć i zrozumieć, że powinien podzielić się tym ryzykiem z sektorem prywatnym - dodał.