Od kilku tygodni Chiny walczą z nową falą koronawirusa. Do tej pory różne ograniczenia objęły ponad 40 miast. Mieszka w nich 25 proc. ludności Chin, która wytwarza ponad 40 proc. PKB – szacuje Polski Instytut Spraw Międzynarodowych (PISM).
Największym miastem objętym lockdownem jest Szanghaj, w którym mieszka aż 25 mln ludzi, co nie przeszkodziło władzom przetestować wszystkich 4 kwietnia. Ostatnio zakażenia przestały szybko rosnąć, ale „Financial Times” donosi, że w Szanghaju zaczyna brakować łóżek i personelu medycznego. To efekt działania omikrona, bardziej zaraźliwego od poprzednich wariantów Covid-19.
Trudna sytuacja epidemiczna wpływa zarówno na produkcję, jak i logistykę. Swoje fabryki zamknęli: Tesla, Volkswagen i Pegatron, który montuje iPhone’y. Jednak wiele fabryk jest w stanie działać dzięki stworzonym „bańkom”: pracownicy śpią tam, gdzie pracują, dzięki czemu praktycznie nie mają kontaktu ze światem zewnętrznym. Pozwala to utrzymać produkcję, szczególnie w tych zakładach, które po pierwszej fali zakażeń zdecydowały się na zwiększenie zapasów i teraz mogą ich używać do uzupełniania braków w dostawach.
W gorszej od producentów sytuacji jest branża logistyczna. Władze dokładają starań, aby utrzymać funkcjonowanie portu w Szanghaju, który jest największym portem kontenerowym w Chinach. Port działa w „bańce”, a przyjeżdżający tam kierowcy muszą mieć certyfikat covidowy i negatywny wynik testu. Jednak problemy z otrzymaniem wymaganych dokumentów sprawiają, że kierowców i pojazdów brakuje.