Rząd w Buenos Aires rozmawiał z Funduszem od ponad roku o nowym programie zamiany pozostałego długu z nieudanej umowy z 2018 r. o pożyczce 58 mld dolarów, największej ze strony MFW. Rządowi groziło zapłacenie 700 mln dolarów w ostatni piątek — pisze Reuter.

- Dzięki temu porozumieniu możemy uporządkować obecną sytuację i budować nową. Mieliśmy dług niemożliwy do spłacenia, nie zapewniał niczego, również przyszłości. Teraz mamy rozsądne porozumienie, które pozwoli nam osiągnąć wzrost i dotrzymać naszych zobowiązań — oświadczył prezydent Alberto Fernandez w wystąpieniu do narodu i dodał, że umowa z MFW nie ogranicza planów gospodarczych czy wydatków kraju.

Trwająca wcześniej niepewność, czy dojdzie do tej umowy, zmniejszyła rentowność argentyńskich obligacji, w kraju wzrosło wrogie nastawienie do Funduszu, pojawiły się nawet apele, by rząd wstrzymał spłatę należności do MFW. Wiadomość o umowie wywołała skok notowań na giełdzie i kursu peso na czarnym rynku.

Minister gospodarki Martin Guzman powiedział na konferencji prasowej, ze w ramach tej umowy Argentyna będzie dążyć do zmniejszenia deficytu budżetowego do 0,9 proc. w 2024 r. i stopniowo zrezygnuje z finansowania resortu finansów przez bank centralny. — Liczymy na realizację naszych założeń co do deficytu dokonując realnych wydatków, które nie powstrzymają odrodzenia gospodarki i na stopniową poprawę poboru podatków — dodał minister.

Nikhil Sanghani, ekonomista w Capital Economics uznał, że obecna umowa po miesiącach wymiany ciosów, zapewni „pewną ulgę międzynarodowym posiadaczom obligacji. To dopiero początek długiej drogi Argentyny w usuwaniu nierównowagi makroekonomicznej, wiele jeszcze może pójść nie tak w najbliższych latach”.