W Polsce padają kolejne rekordy poziomu zanieczyszczeń. Smog stał się już nie tylko jednorazowym kłopotem, ale poważnym problemem, wymagającym rozwiązań systemowych. Szacunki dotyczące kosztów smogu mocno się różnią, ale mowa o kwotach rzędu minimum kilkunastu miliardów złotych. Są to straty związane z nieobecnością chorych w pracy, zwolnień lekarskich, hospitalizacji, farmakoterapii czy wydatków na świadczenia rentowe.
Premier Beata Szydło zapowiedziała wczoraj pilne prace nad rozwiązaniami, które mają wspomóc walkę ze smogiem. Już wiadomo, że rząd chce od przyszłego roku zakazać sprzedaży w Polsce kotłów niskoemisyjnych na węgiel, które według szacunków producentów kotłów na paliwo stałe stanowią dziś 60–70 proc. krajowego rynku. Rozporządzenie w tej sprawie przygotowało Ministerstwo Rozwoju.
Kotły do wymiany
Koszty rewolucji antysmogowej poniosą konsumenci, którzy będą musieli zapłacić za ekologiczny piec dwa razy więcej, do tego trzeba doliczyć wzrost kosztów paliwa o 100 proc. – Z naszych kalkulacji wynika, że koszty takich pieców i paliwa będą porównywalne z piecami olejowymi i gazowymi. To zabije rynek kotłów na paliwa stałe – ocenia Łukasz Drabczyk, współwłaściciel firmy Kotłobud z Osieka.
Według szacunków Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami aż 87 proc. unoszących się w powietrzu cząsteczek pochodzi z domowych palenisk, głównie węglowych. W Polsce jest ich ok. 3,5 mln. Dla porównania – z koksowni pochodzi 9 proc. tych zanieczyszczeń, z transportu tylko 2 proc. Archaicznie technologiczne piece są popularne, bo węgiel jest najtańszym paliwem na rynku. – Za tonę najtańszego węgla płaci się 600–700 zł, koszt pieca to 4 tys. zł – wylicza Drabczyk.
Fatalna jakość powietrza to także wina braku przepisów określających normy dla paliw węglowych (np. szkodliwego mułu, który bez ograniczeń można kupić na rynku) i brak standardów dla urządzeń grzewczych.