Teraz ten ambitny cel został przełożony na pakiet 12 propozycji legislacyjnych. Dyskusja nad nimi zajmie przynajmniej półtora roku i na wniosek państw członkowskich i Parlamentu Europejskiego dojdzie do modyfikacji. Ale kierunek jest jasny: 55 proc. mniej emisji CO2 w 2030 r.
– Unia Europejska wyznaczyła ambitne cele, a dziś pokazujemy, w jaki sposób możemy je osiągnąć. Zapewnienie ekologicznej i zdrowej przyszłości dla wszystkich będzie wymagało znacznych starań we wszystkich sektorach i w każdym państwie członkowskim – powiedział Frans Timmermans, wiceprzewodniczący wykonawczy Komisji Europejskiej ds. Zielonego Ładu.
Czytaj także: Od 2035 roku zakaz rejestracji spalinowych samochodów
Już teraz UE ma cel redukcji CO2 o 40 proc. do 2030 r. i dostosowaną do niego legislację. Do wypełnienia zwiększonych ambicji nie wystarczy jednak wykonanie obecnie obowiązujących wskaźników z nawiązką. Bruksela musiała znaleźć nowe mechanizmy redukcji. A do wszystkiego dołożyć instrumenty, których celem jest uczynienie tej transformacji energetycznej jak najbardziej sprawiedliwą.
Dotychczasowa filozofia redukcji emisji CO2 i przestawiania biznesu na nowe technologie oparta jest na Europejskim Systemie Handlu Emisjami (ETS), który obejmuje firmy emitujące 41 proc. CO2 w UE. W jego ramach poszczególne państwa, sektory i firmy mają określoną liczbę darmowych uprawnień. Ta zaś systematycznie się zmniejsza, żeby cena CO2 rosła, a firmy w sposób rynkowy były zachęcane do przechodzenia na technologie nisko- i zeroemisyjne.