Reklama

Światową gospodarką wstrząsają kryzysy. Włosi niepokoją Unię

Kryzys polityczny we Włoszech i Hiszpanii, polityka Fedu, silny dolar oraz wysokie ceny ropy nałożyły się na siebie i wywołały serię wstrząsów.

Aktualizacja: 30.05.2018 14:58 Publikacja: 29.05.2018 21:00

Światową gospodarką wstrząsają kryzysy. Włosi niepokoją Unię

Foto: Adobe Stock

Rynki nauczą Włochów, by głosowali na właściwe partie – stwierdził w wywiadzie dla Deutsche Welle unijny komisarz Guenther Oettinger. Jego słowa były co najmniej niezręczne, ale wokół Włoch robi się gorąco. FTSE MIB, główny indeks giełdy w Mediolanie, spadał we wtorek nawet o ponad 3 proc. Rentowność włoskich obligacji dwuletnich skoczyła z około 1 proc. rano do 2,4 proc. po południu. Tak szybkiego wzrostu w ciągu jednej sesji nie doświadczyła pięć lat wcześniej nawet w okresie zaostrzenia kryzysu w strefie euro. Rentowność włoskich dziesięciolatek zbliżyła się do 3,4 proc., gdy rano wynosiła 2,7 proc., dzień wcześniej 2,4 proc., a miesiąc temu 1,75 proc. Stała się ona najwyższa od wiosny 2014 r. Niepokój był widoczny również na innych rynkach Europy, Azji i Ameryki. Większość europejskich indeksów giełdowych zniżkowała, a WIG 20 tracił 2,3 proc. Z kolei za 1 dolara płacono już nawet 3,77 zł. Rynki reagowały w ten sposób na kryzys polityczny we Włoszech, na który nałożyły się też inne czynniki ryzyka.

Włoski strzał w stopę

Liczony przez firmę Sentix indeks obliczający prawdopodobieństwo wyjścia w ciągu 12 miesięcy Włoch ze strefy euro wzrósł z 3,6 proc. w kwietniu do 11,3 proc. w maju. Skok tego wskaźnika to paradoksalnie skutek zagrywek włoskiego i unijnego establishmentu próbującego zagrodzić drogę do władzy populistom. W weekend zakończyła się fiaskiem próba utworzenia rządu przez dwie populistyczne partie: Ligę Północną i Ruch Pięciu Gwiazd. Prezydent Sergio Mattarella zablokował bowiem nominację na ministra finansów Paolo Savony, ekonomisty znanego z krytyki obecności Włoch w strefie euro. Teraz Liga i Ruch wzywają do impeachmentu prezydenta, a Mattarella wyznaczył na premiera rządu technicznego Carlo Cottarellego, byłego oficjela z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Początkowo rynki się z tego cieszyły, ale szybko zrozumiały, że włoski prezydent sprowokował głębszy kryzys. Cottarelli ma małe szanse na zdobycie wotum zaufania w parlamencie, nie mówiąc już nawet o uchwaleniu budżetu. To oznacza więc, że Włochy czekają nowe wybory, które najprawdopodobniej przyniosą więcej głosów Lidze i Ruchowi. Za kilka miesięcy może więc w Rzymie powstać rząd, z którym Bruksela już na wstępie będzie ostro skonfliktowana. Interwencja prezydenta tylko powiększyła więc potencjalne zagrożenie dla inwestorów.

– Ten kryzys był opcją już od pewnego czasu i pokazuje on, jak bardzo rynki były pogrążone w samozadowoleniu. Jednocześnie da się zauważyć, że na początku roku doszło do widocznego spowolnienia wzrostu gospodarczego w UE, które będzie nadal ciążyło nastrojom inwestorów wobec włoskich i europejskich aktywów. Jeśli weźmiemy pod uwagę wzrost ryzyka geopolitycznego, rosnące stopy procentowe i redukcję programów QE przez banki centralne, to prognozy dla rynków finansowych są mniej pewne niż w ostatnich latach – twierdzi Jake Robbins, analityk z firmy Premier Asset Management.

Analitycy wskazują, że kryzys we Włoszech bije już rykoszetem w europejskie rynki wschodzące, czyli w Polskę oraz inne państwa naszego regionu, silnie powiązane gospodarczo ze strefą euro. A kolejnym czynnikiem ryzyka staje się Hiszpania. W piątek będzie tam głosowane w parlamencie wotum nieufności dla centroprawicowego rządu Mariano Rajoya. Kraj mogą więc czekać nowe wybory, a to przekłada się na wzrost rentowności obligacji. Rentowność dziesięciolatek przebiła we wtorek 1,65 proc., gdy w piątek wynosiła nawet mniej niż 1,4 proc.

Reklama
Reklama

Dolarowy dług

Źródłem podwyższonego ryzyka są też USA. Chodzi tu nawet nie tyle o niebezpieczeństwo wojen handlowych, ile o politykę Fedu. Amerykańska Rezerwa Federalna zacieśnia politykę pieniężną i zgodnie z prognozami analityków, może dokonać w tym roku jeszcze dwóch–trzech podwyżek stóp procentowych. Jednocześnie redukuje sumę bilansową, czyli pozbywa się aktywów, które skupowała od wybuchu kryzysu. To ściąga płynność, zwłaszcza z bardziej ryzykownych rynków, i prowadzi do umocnienia się dolara.

– Dolar pozostaje mocny w końcówce miesiąca. Choć amerykańska waluta ma za sobą kilka tygodni aprecjacji, ostatnie sygnały z Fedu, czyli m.in. gotowość do zaakceptowania przejściowego nasilenia się inflacji, mogłyby sugerować, że nieodzowna jest korekta. Głównym motorem siły dolara były ostro rosnące rentowności długu – wskazuje Bartosz Sawicki, kierownik departamentu analiz DM TMS Brokers.

W ostatnich miesiącach tracił do dolara cały szereg walut z rynków wschodzących i rozwiniętych. Polityka Fedu uderza jednak najmocniej w rynki wschodzące, które są uznawane przez inwestorów za słabe ogniwa. O zaliczeniu do tego grona mogą decydować takie czynniki jak: wysoka inflacja, duży deficyt na rachunku obrotów bieżących czy problemy polityczne. Z tych powodów pod presją znalazła się choćby Turcja. Choć w ostatnich dniach deprecjacja liry tureckiej wyhamowała, to od początku roku sięgnęła ona 18 proc. Za 1 dolara płacono we wtorek po południu 4,61 lir. Słabym ogniwem jest też Argentyna. Jej waluta, peso, osłabła od początku roku wobec dolara aż o 25 proc. Presję odczuwa również sąsiednia Brazylia, której waluta, real, osłabła w tym roku do dolara o 11 proc. Dodatkowo w brazylijską gospodarkę uderza strajk kierowców ciężarówek protestujących przeciwko wysokim cenom benzyny. Droga benzyna to zaś skutek umocnienia dolara i tego, że ropa naftowa zdrożała przez ostatnie 12 miesięcy o 33 proc.

Silny dolar bije przede wszystkim w tych, którzy są w nim zadłużeni. Według wyliczeń agencji Bloomberga rządy i spółki z rynków wschodzących mają w tym roku do spłacenia długi zagraniczne warte łącznie 249 mld dol. Od 2013 r. dolarowy dług w gospodarkach wschodzących powiększył się o ponad 1 bln dol., do około 8,5 bln dol. – Im szybsze umocnienie dolara i wzrost stóp procentowych, tym większe ryzyko rozlania się kryzysu po świecie. Rosnące amerykańskie stopy procentowe uderzą też w lokalne rynki długu – uważa Sonja Gibbs, dyrektor w Instytucie Finansów Międzynarodowych.

Opinia

Łukasz Bugaj, analityk DM BOŚ

Powinniśmy znajdować się teraz bliżej kumulacji krótkoterminowej paniki. Jej przyczyną są nie tylko problemy Włoch. Problemy z utworzeniem rządu nie są tam niczym niezwykłym. Kryzys we Włoszech należy jednak widzieć w szerszym kontekście. Dane z Europy, takie jak wskaźniki PMI, słabną. Można było początkowo pomyśleć, że I kwartał był czasem przejściowego ich pogorszenia, ale one są nadal osłabione. Sytuacja przypomina więc tę z 2012 r. Wówczas coś, co nazywano kryzysem egzystencjalnym strefy euro, nałożyło się na okres dekoniunktury gospodarczej. A ta źle wpływa na giełdy. Teraz też kryzys polityczny może być jedynie zapalnikiem tego, co mniej widoczne.

Gospodarka
Unia dobierze się do sojuszników Moskwy. Nowe podejście do sankcji
Gospodarka
Po co Putin leci do Chin? Po prośbie
Gospodarka
Jak PE walczy z dezinformacją
Gospodarka
Polska musi zbudować własną kopalnię „złota”
Gospodarka
Wojciech Balczun, MAP: Prezesi spółek Skarbu Państwa powinni być liderami, a nie królami
Reklama
Reklama