Przewartościowaniem waluty instytucja ta uzasadniła korektę w dół swoich prognoz dla gospodarki. Obecnie oczekuje, że jej PKB powiększy się w tym roku o niespełna 1 proc., zamiast o 2 proc. Średnioroczna dynamika cen ma wynieść -1,1 proc., zamiast -0,1 proc.
Mimo to, SNB nie zdecydował się na poluzowanie polityki pieniężnej. Zapowiedział jedynie, że będzie nadal w razie potrzeby interweniowała na rynku walutowym.
W styczniu SNB niespodziewanie przestał bronić kursu euro we frankach przed spadkiem poniżej 1,20. Jednocześnie, aby zapobiec aprecjacji swojej waluty, sprowadził jeszcze bardziej poniżej zera swoją główną stopę procentową (z -0,25 proc. do -0,75 proc.) oraz pożądany przedział wahań LIBOR 3M CHF (obecnie wynosi od -1,25 do -0,25 proc.), czyli stopy oprocentowania trzymiesięcznych frankowych pożyczek na rynku międzybankowym, z którymi powiązane jest oprocentowanie innych kredytów w tej walucie.
Mimo to, po styczniowej decyzji SNB frank gwałtownie się umocnił. Kurs euro we frankach spadł przejściowo nawet poniżej 0,9. W czwartek oscylował jednak w pobliżu 1,06. Z kolei kurs franka w złotych sięgał po południu 3,90, w porównaniu do nawet ponad 4,30 w styczniu.
– SNB pozostawił stopy bez zmian właśnie z powodu lekkiego osłabienia franka w ostatnich tygodniach. Spodziewamy się jednak, że presja na aprecjację franka powróci, skłaniając SNB do cięcia stóp i interwencji na rynku walutowym – oceniła Jennifer McKeown, ekonomistka ds. europejskich w firmie analitycznej Capital Economics