Będzie miał po dwa pasy ruchu w obu kierunkach oraz pasy awaryjne. Do tego zapasowy trzeci pas na obu jezdniach, na wypadek ewentualnej przyszłej rozbudowy ekspresówki.

Most buduje go włoska firma Astaldi, wykonawca 19-kilometrowego odcinka S5, będącego częścią dolnośląskiego fragmentu trasy Korzeńsko-Wrocław. Ze względu na trudny teren most budowany jest metodą nasuwania podłużnego. Ten sposób sprawdza się w takich warunkach i pozwala unikać stosowania ciężkich dźwigów.

Technologia nasuwania polega na budowie mostu segmentami, które betonuje się na specjalnie przygotowanych stanowiskach przed przyczółkami mostu. Gdy jeden odcinek pomostu jest już gotowy, zostaje przesunięty do przodu za pomocą siłowników hydraulicznych, a w wytwórni powstaje kolejny, który będzie nasuwany wraz z elementem wyprodukowanym i nasuniętym wcześniej.

- Montaż każdego segmentu mostu, który ma długość 30 m i wagę 900 ton, trwa około tygodnia. Każda z dwóch jezdni zostanie zbudowana z 26 takich segmentów – mówi Łukasz Czeleko, kierownik budowy z Astaldi.

Gdy most będzie już gotowy, cały sprzęt stosowany nad Widawą zostanie przeniesiony pod Wisznię Małą i wykorzystany do budowy dużo mniejszego, 200-metrowego mostu nad rzeką Ławą. Metodę nasuwania podłużnego opracowano w latach 60. W ten sposób budowano słynny wiadukt w Millau w południowej Francji, który jest najwyższą tego typu konstrukcją w Europie. W Polsce tą metodą wykonano m.in. trzy wiadukty w ciągu autostrady A-1 Gdańsk-Grudziądz, wiadukt w węźle Czerniakowskim w Warszawie, wrocławską estakadę Gądowiankę oraz Most Rędziński w ciągu Autostradowej Obwodnicy Wrocławia.