Głosowanie w Senacie było ostatnim aktem procesu ratyfikacji decyzji o zasobach własnych UE, która jest podstawą uruchomienia wartego 750 mld euro Funduszu Odbudowy po pandemii. Jeszcze pięć krajów, w tym Polska, musi dopełnić formalności (podpis prezydenta pod ustawą lub przesłanie notyfikacji do Komisji Europejskiej, KE), ale Bruksela jest przekonana, że nastąpi to do końca maja.
To oznacza, że w czerwcu będzie mogła wyjść na rynek finansowy i zaciągnąć pierwsze pożyczki. W tym tygodniu przygotuje doroczną decyzję pożyczkową – publikowany co pół roku plan operacji pożyczkowych oraz listę pierwotnych dilerów, z którymi będzie współpracować przy plasowaniu pożyczek na rynku.
– Do pierwszej operacji na pewno dojdzie w czerwcu, ale dokładna data zależy od sytuacji rynkowej – powiedział Balazs Ujvari, rzecznik KE.
Kiedy pieniądze popłyną do państw członkowskich? Nie do wszystkich jednocześnie, bo zależy to od terminu nadesłania krajowych planów odbudowy i ich jakości. Te państwa, które przesłały plany do końca kwietnia, co było referencyjnym terminem, będą miały ocenę KE do końca czerwca – prawo daje jej dwa miesiące. Potem unijna Rada ma cztery tygodnie na akceptację planów, po czym następuje podpisanie dokumentów między KE a państwem i przeazzzzzzzw.
Komisja uważa, że pierwsze pieniądze popłyną w lipcu. Jednak w gronie szczęśliwców raczej nie będzie Polski. Bo rząd przesłał plan na początku maja, a dodatkowo poprosił o przedłużenie jego oceny o miesiąc, co oznacza, że będzie ona gotowa na początku sierpnia. W tym miesiącu unijne instytucje mają przerwę wakacyjną, czyli pierwszym możliwym terminem przyjęcia decyzji przez Radę jest wrzesień.