Fala wyprzedaży, która w środę przetoczyła się przez parkiety światowe, mimo że nie była zbyt agresywna, pokazała dobitnie, że wzrosty z początku tygodnia nie były niczym innym jak jedynie korekcyjnym odbiciem po wcześniejszych głębokich spadkach. Dwa dni zwyżek wystarczyły, żeby inwestorzy znowu zamykali pozycje w akcjach i innych bardziej ryzykownych aktywach jak surowce (w środę znowu mocno straciły na wartości, szczególnie miedź) czy waluty krajów rozwijających się. W górę szły za to notowania dolara amerykańskiego.
Również czerwony koniec środowej sesji na giełdzie nowojorskiej nie pozostawiał złudzeń, co do słabego otwarcia czwartkowych notowań w Europie. Inwestorzy są już znudzeni ciągłymi opowieściami o planie ratunkowym dla Grecji, który powoli staje się już mitem, o którym wszyscy słyszeli, ale nikt go nie widział. Rozbieżne wypowiedzi polityków, którzy raz twierdzą, że helleńskie państwo musi zbankrutować by po kilku dniach deklarować, że będzie ratowane, przestają już robić wrażenie na inwestorach. Skutkuje to osuwaniem się indeksów na coraz niższe poziomy, które jeszcze kilka miesięcy temu wydawały się zupełnie nieosiągalne.
Podaż, która w czwartek rano dominowała na europejskich parkietach, nie była jednak zbyt agresywna. Giełda w Paryżu spadała na otwarciu 0,6 proc., Londynie o 0,4 proc. a Frankfurcie 0,5 proc. W Warszawie szeroki rynek zniżkował o 0,3 proc. do 37913 pkt. WIG 20 tracił 0,51 proc. co oznaczało poziom 2170 pkt. Liderem wzrostów, rosnąc o 1 proc. była z rana Getin Holding. Peleton zamykało, taniejące 1,9 proc., Asseco Poland. Po dziesięciu minutach handlu obroty ledwo przekraczały 25 mln zł z czego cztery piąte zapewniły spółki z WIG 20. Świadczy to dobitnie o marazmie panującym na parkietach. Gracze wolą stać z boku nie zajmując pozycji i czekając na rozstrzygnięcia na szczeblu makroekonomicznym.
Być może więcej energii w inwestorach wykrzesają publikowane dzisiaj dane makroekonomiczne. Przed godz. 10.00 o wrześniowej stopie bezrobocia w Niemczech a godzinę później o wrześniowej koniunkturze gospodarczej w strefie euro. Po południu z USA napłyną ostateczne dane o PKB w II kwartale oraz, jak co czwartek, o liczbie podań o zasiłki dla bezrobotnych w poprzednim tygodniu. O 16.00 na rynek trafi wiadomość o sierpniowej sprzedaży domów.
Na rynku walutowy, po środowym, wieczornym, mocnym osłabieniu, złoty symbolicznie odrabia straty z poprzedniego dnia. Euro kosztuje w czwartek rano 4,4360 zł, frank 3,6330 zł a dolar 3,2550 zł.