Notowania na rynku akcji w Warszawie rozpoczęły się dziś od wzrostu indeksu WIG20 o 0,17 proc. Taka wartość średniej najważniejszych spółek parkietu była wypadkową reakcji na dobre wieści z Niemiec oraz raporty finansowe kluczowych spółek. O 8:00 pojawiła się wiadomość o znacznie lepszym od prognoz tempie wzrostu niemieckiej gospodarki w I kw. bieżącego roku. Najważniejszy kraj strefy euro, który w ostatnim czasie pełni rolę lokomotywy dla wspólnego rynku, zanotował w trakcie pierwszych trzech miesięcy tego roku wzrost o 1,7 proc. w relacji rok do roku. Oczekiwano, że będzie to wzrost o 0,8 proc. Ta różnica miała przełożenie na późniejszą publikację tempa wzrostu całej strefy euro. Przy prognozie spadku o 0,2 proc. odnotowano brak zmian. Co ważne, ten brak zmian nastąpił przy słabszym odczycie dla gospodarki włoskiej.

O ile dane sprzyjały zakupom, to trzeba przyznać, że tych zakupów nie widać. Rynek niemiecki ma się dziś wyraźnie lepiej od polskiego, co jest zasługą dobrej kondycji gospodarki zza zachodniej granicy, ale i tu popyt pozostaje w odwrocie. Podaż pozostaje aktywna na terenie całej Europy. Nie pomogły dane z USA. Wyższa wartość wskaźnika aktywności przemysłu w rejonie Nowego Jorku została przyjęta niemal bez reakcji.

Podaż ujawniła się w okolicy godziny 15:00. Silna przecena dotknęła większość rynków światowych. Ceny kontraktów terminowych na indeks WIG20 spadły do najniższego od października 2011 roku. Indeks najważniejszej dwudziestki GPW wyznacza nowe minima spadku, jaki trwa od lutego bieżącego roku i zbliża się do minimum z grudnia ubiegłego roku. Nastroje są kiepskie i wynik sesji wydaje się w tym momencie przesądzony. Otwarcie w USA zapowiada się w takich warunkach negatywne.