W skali globalnej ich udział w rynku jest największy od 2002 roku, wynika z najnowszych danych firmy Dealogic. Na rynku krajowym liderem jest JPMorgan Chase (8,5 proc. udziału), za nim plasuje się Bank of America (7,6 proc.), zaś ostatnie miejsce na podium zajmuje Goldman Sachs (6,6 proc.).
W ostatniej dekadzie branża bankowa doświadczyła wielu niepowodzeń, a światowy system finansowy był bliski załamania. Gospodarka znalazła się w największym kryzysie od Wielkiej Depresji, zaś w ramach rewanżu za straty spowodowane przez wielkie banki nałożono na nie liczne ograniczenia.
Mimo tych przeciwności, w tym roku przychody czołowej piątki z Wall Street (Goldman Sachs, Citigroup, JPMorgan Chase, Wells Fargo, Bank of America) z działalności inwestycyjnej wyniosły 11,4 miliarda dolarów, 8 proc. więcej niż w tym samym okresie 2012 roku, który uznano za dobry. Ten rezultat stanowi połowę globalnych obrotów w bankowości inwestycyjnej W ubiegłym roku udział amerykańskich graczy stanowił 47,5 proc., zaś w 2002 r. było to 54,8 proc. Wtedy właśnie zaczynała się gorączka na rynku kredytów hipotecznych sub-prime. Te ryzykowne pożyczki doprowadziły później do globalnego kryzysu.
Amerykańskie banki inwestycyjne radzą sobie dobrze niemal na wszystkich frontach działalności z wyjątkiem fuzji i przejęć. Przychody w tej kategorii spadły o 19 proc. do 4,8 miliarda dolarów. Jednakże i pod tym względem piątka z USA bije zagranicznych konkurentów. Jej udział w tym biznesie na świecie wynosi 56,3 proc. wobec 52,6 proc. w ubiegłym roku.
A przecież amerykański Kongres starał się zapobiec rozrastaniu się wielkich banków, by nie trzeba było ich ponownie ratować przy pomocy pieniędzy podatników.