Wyniki zagranicznych funduszy inwestycyjnych rozwiewają wszelkie wątpliwości odnośnie do rynków, na których warto było inwestować w roku ubiegłym. Najlepszym funduszem zagranicznym, zabezpieczonym przed ryzykiem kursowym złotego (tzw. PLN-hedged) okazał się inwestujący w USA Franklin U.S. Opportunities N (acc). Zyskał ponad 41 proc. Niewiele mniej zarobiły inne portfele akcji amerykańskich.
Kolejną grupą funduszy zarządzanych przez zagraniczne firmy, która w 2013 r. zarobiła najwięcej, okazały się strategie akcji europejskich rynków rozwiniętych. Najlepsze, z oferty HSBC oraz Allianz, zyskały po ok. 30 proc.
O pechu mogą mówić inwestorzy, którzy zdecydowali się na Indie, Tajlandię, Amerykę Łacińską lub Turcję. W 2013 r. stracili od kilkunastu do ponad 30 proc. swoich oszczędności.
Eksperci uważają, że w 2014 r. też lepiej postawić na rynki rozwinięte. – W przypadku USA najważniejszym czynnikiem przemawiającym za rynkiem akcji będzie obserwowany od IV kw. 2013 r. silny odpływ kapitału z funduszy obligacji w stronę funduszy akcji. To rezultat ograniczania przez FED skupu obligacji amerykańskich. Czynnikiem wzmacniającym ten trend będzie zapewne poprawiająca się sytuacja na rynku pracy – przekonuje Michał Hulbój, członek zarządu Forum TFI.Drugim rynkiem, na który warto jego zdaniem zwrócić uwagę, są Niemcy. – Akcje notowane we Frankfurcie są teraz niżej wyceniane niż amerykańskie. Dodatkowo, w dalszej perspektywie niemiecki indeks DAX może się zachowywać lepiej niż amerykański SP500 również dlatego, że obecne komunikaty EBC wskazują na możliwość dalszego luzowania monetarnego w Europie – dodaje Hulbój.
W podobnym tonie wypowiada się Aleksander Jawień, prezes IFM. – Zakładając, że zyski amerykańskich i europejskich spółek nie rozczarują inwestorów, mamy szansę na kontynuację hossy. Takie rynki jak USA, Niemcy, kraje Beneluksu czy Wielka Brytania oraz Japonia wydają się znacznie bezpieczniejszym wyborem niż rynki wschodzące. Do tego dodałbym jeszcze „podbrzusze" Europy, czyli Hiszpanię, Portugalię, Grecję, Włochy.