Jeśli ktoś liczył, że po słabiej środzie, czwartkowa sesja przyniesie odbicie na GPW to srodze się rozczarował. Byki co prawda w ciągu dnia walczyły, przez chwilę nawet wydawało się, że wyjdą z tej walki zwycięsko, ale jednak ostatnie słowo należało do niedźwiedzi.
Sam początek dnia był dość niemrawy. Ani popyt ani podaż nie kwapiły się do jakiś bardziej zdecydowanych ruchów. Pierwsi ten impas postanowili przełamać sprzedający. Po godzinie od rozpoczęcia notowań WIG20 był już około 1 proc. pod kreską. Nie pomagało nam otoczenie. Spadki zagościły bowiem również na największych europejskich parkietach. Niedźwiedzie miały tam też mocne argumenty w postaci słabszych od oczekiwań odczytów indeksów PMI. Te zdołowały m.in. niemiecki DAX czy też francuski CAC40.
Kiedy pierwszy kurz związany z danymi makro opadł, nasz rynek zaczął dość nieoczekiwanie odrabiać poranne straty. Szło mu to na tyle dobrze, że w połowie sesji WIG20 znalazł się nad kreską. Zyskiwał 0,5 proc. Wydawało się, że rano udało się złapać lokalny dołek i przyszedł czas na odbicie. Dobre nastroje na GPW nie utrzymały się jednak zbyt długo. W drugiej części dnia znów do głosu zaczęli dochodzić sprzedający. Co ciekawe tym razem nasz rynek (ale także i inne europejskie parkiety) zignorował udane otwarcie notowań na Wall Street. Kiedy u nas sesja dobiegała końca S&P50 zyskiwał 0,8 proc., a Nasdaq nawet 1,3 proc. Tymczasem u nas niedźwiedzie rozgościły się na dobre i na ostatniej prostej znów mocniej uderzyły łapą. WIG20 ostatecznie stracił 1,56 proc. i zamknął sesję na poziomie 1654 pkt.
W gronie największych spółek znowu słabo zaprezentowała się firma KGHM. Jej akcje potaniały o prawie 5 proc. i zbliżają się powoli do okrągłego poziomu 100 zł. Najmocniejsza przecena dotknęła jednak JSW. Akcje tej firmy zostały przecenione o ponad 6 proc.
Spadki nie ominęły również średnich i małych spółek. mWIG40 spadł 1,46 proc. Najlepiej na tym tle wypadł sWIG80, który zakończył dzień jedynie 0,2 proc. pod kreską. Obroty na całym rynku wyniosły niecałe 800 mln zł.