Gorszy był tylko brytyjski FTSE MIB, który tracił 1,4 proc. W Niemczech i we Francji indeksy też traciły: DAX 0,4 proc., a CAC40 0,7 proc. Z kolei czeski PX rósł o 0,3 proc., a węgierski BUX o 0,6 proc. Słabsze poranne nastroje można tłumaczyć danymi z Japonii, które pojawiły się w nocy. Okazało się, że produkcja przemysłowa w układzie rok do roku spadła o 0,1 proc., choć oczekiwana wzrostu o 1,9 proc. W efekcie Nikkei225, choć zaczął notowania wysoko, to kończył je na poziomie poprzedniego zamknięcia. Niezbyt dobre były też poranne dane o sprzedaży detalicznej w Niemczej – w układzie rok do roku wzrosła ona o 2,6 proc., choć prognozy były o 0,3 pkt proc. wyższe.

Nerwowy start czwartkowej sesji to również cały czas pokłosie Brexitu. Wciąż nie wiadomo, jak od strony formalnej będzie wyglądać proces wychodzenie Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, a poza tym Walia i Szkocja opowiadają się za pozostaniem we Wspólnocie. Mnożą się więc niewiadome, które przekładają się na większą zmienność.

Z technicznego punktu widzenia na WIG20 obserwujemy uspokajanie nastrojów po piątkowym tąpnięciu. Od poniedziałku indeks dużych spółek waha się przy barierze 1750 pkt. Celem dla byków pozostaje domknięcie piątkowej luki, a więc wzrost powyżej strefy 1770 – 1814 pkt. Z kolei zejście poniżej 1723 pkt może dać niedźwiedziom impuls do przetestowania piątkowych dołków.