Ten pogląd jednak może trafić do lamusa dzięki zaprezentowanemu dzisiaj indeksowi TD Ameritrade, internetowego biura maklerskiego. Mierzy on aktualne zachowanie największej grupy inwestorów indywidualnych na świecie, w szczególności zaś najbardziej aktywnych klientów tej firmy. Inne takie wskaźniki są opracowywane na podstawie kwestionariuszy, czy też na bazie historycznych danych funduszy.
- Jest różnica między tym co ludzie mówią o swoich zamiarach inwestycyjnych, a tym co rzeczywiście czynią – zauważa Steve Quirk, wiceprezes TD Ameritrade zajmujący się tradingiem. Indeks jego firmy, jak twierdzi, zmniejsza tę dysproporcję.
Przetestowanie wstecz TD Ameritrade Investor Movement Index, bo taka jest pełna nazwa tego wskaźnika, wydaje się potwierdzać słuszność stwierdzenia Quirka. Na początku grudnia, kiedy na rynku dominował strach przed urwiskiem fiskalnym w Stanach Zjednoczonych indeks ten ostro ruszył w górę do najwyższego poziomu od stycznia ubiegłego roku. Tak więc mimo budzących lęk tytułów drobny inwestor podejmował ryzyko kupując akcje, opcje, a także ETF (fundusze, których akcje notowane są na giełdach) – niekiedy za pożyczone pieniądze – licząc na zysk w przypadku pomyślnego rozwiązania problemu urwiska fiskalnego.
W tym samym czasie z funduszy akcyjnych masowo wycofywano pieniądze. Z cotygodniowego sondażu Amerykańskiego Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych wynikało, że 42 proc. pytanych deklarowało byczy nastrój, zaś 58 proc. neutralny, bądź niedźwiedzi.
W ubiegłym tygodniu indeks Standard&Poor's500 poszedł w górę do najwyższego poziomu od pięciu lat przedłużając rynek byka i udowadniając, że obstawianie jego wzrostu było słuszne. Zdaniem Quirka zachowanie inwestorów indywidualnych przeczy tezie, że są staroświeccy.