Nurkujące wyceny nie zastopowały wyprzedaży akcji. Nikogo nie uspokoił łagodniejszy ton Jerome’a Powella, szefa Fedu. Moratorium na cła to oddalające się wspomnienie, a obecnie, jak zauważa Bloomberg, powstało niebezpieczeństwo pęknięcia najsolidniejszego tegorocznego wsparcia na wykresie.
Od października już trzykrotnie w różnych momentach byki sądziły, że wyprzedaż dobiegła kresu. Tymczasem rynek akcji znalazł się w nowej złowieszczej fazie. Indeks Dow Jones Industrial Average w ciągu dwóch sesji stracił 1004 punkty. Zamiast rajdu św. Mikołaja wskaźnik Standard&Poor’s500 może zaliczyć drugi najgorszy grudzień w historii.
- Rynek akcji nie zwraca uwagi na to, co dobrze wygląda teraz. Zastanawia się, czy fundamenty pogorszą się w przyszłości – twierdzi Peter Mallouk, strateg inwestycyjny Creative Planning, firmy zarządzającej aktywami o wartości około 36 miliardów dolarów. Jego zdaniem wielu inwestorów ogarnął strach i trzymają się z boku chcąc to wszystko przeczekać.
Przeczekanie, zdaniem Bloomberga, zaczyna rysować się jako jedyna wiarygodna strategia. W poniedziałek S&P500 na krótko przebił poziom, który przez dziesięć miesięcy stanowił psychologiczny fundament - czyli dołek intraday z 9 lutego.
Wyceny wciąż się kurczą, a wskaźnik cena/zysk dla przyszłorocznych wyników spółek informatycznych wynosi 15. Są one tańsze niż walory firm użyteczności publicznej i producentów mydła, a wyprzedaż przybiera na sile.