Wszyscy liczyli, że po silnej wyprzedaży z ubiegłego tygodnia, poniedziałek pozwoli złapać trochę oddechu. Oczekiwania okazały się słuszne. Indeks WIG20 wzrósł o 1,7 proc. do 2096 pkt. Udało się tym samym obronić techniczne wsparcie na poziomie 2090 pkt.
Od początku notowań na rynku panowały dobre nastroje. Indeks WIG20 wystartował z pułapu 2080 pkt, czyli 1 proc. powyżej piątkowego zamknięcia. Brak istotnych publikacji makroekonomicznych w pierwszej części sesji pozwolił na swobodny ruch kursu wskaźnika do 2098 pkt. Dopiero o godzinie 14 ochotę do zakupów odebrała publikacja kwietniowych danych o polskiej produkcji przemysłowej. Szczególnie rozczarowujący był odczyt miesięczny – produkcja spadła o 7,5 proc. (w marcu odnotowano wzrost o 10,7 proc.). W układzie rocznym natomiast, dane okazały się zbliżone do rynkowych prognoz.
Kolejny sygnał o pogarszającym się stanie naszej gospodarki sprawił, że indeks WIG20 zaczął tracić i w ciągu godziny znalazł się przy 2086 pkt. Kontynuację wyprzedaży powstrzymał jednak optymizm zza oceanu. Indeksy amerykańskie rozpoczęły sesję silnych wzrostów, co przywróciło dobre nastroje naszym inwestorom. WIG20 ruszył w górę i ostatecznie zakończył poniedziałkową sesję wzrostem o 1,7 proc. Wśród czołowej dwudziestki naszego parkietu najlepiej radził sobie Synthos. Walory spółki należącej do Michała Sołowowa podrożały o 3,7 proc. do 5,9 zł. Najsłabiej z kolei wypadł Kernel. Akcje ukraińskiej spółki potaniały o 1,1 proc. do 53 zł.
Inne indeksy naszej giełdy również wykorzystały dzisiejszy powiew optymizmu. Wskaźnik szerokiego rynku zyskał 1,4 proc., indeks średnich spółek 1 proc., a sWIG80 0,5 proc.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie tak rażąco niskie obroty. Wartość 450 mln zł sugeruje, że silna zwyżka nie była zasługą całego rynku, ale tylko niewielkiej jego części. Wielu inwestorów wstrzymało się od handlowania, co oznacza wciąż utrzymującą się awersję do ryzyka.