W pierwszej transakcji za jeden papier płacono 450 pensów, podczas gdy w ofercie publicznej, przy ogromnej nadsubskrypcji, wyceniono je na 330 pensów, na poziomie ceny maksymalnej.

Sukces debiutu giełdowego pocztowej spółki może oznaczać nowe kłopoty dla brytyjskiego rządu, który już znalazł się w ogniu krytyki, zwłaszcza ze strony opozycji, za zbyt tanią sprzedaż firmy. Okazało się bowiem, że stosunkowo mało papierów operatora pocztowego trafiło do brytyjskich funduszy emerytalnych. Duże pakiety nabył zaś Landsdowne Partners, jeden z największych na świecie funduszy hedgingowych oraz zagraniczne państwowe fundusze inwestycyjne: ADIA z Abu Dhabi, KIA z Kuwejtu, GIC z Sungapuru i norweski Norges. Według nieoficjalnych źródeł otrzymały walory o wartości około 50 mln funtów każdy i już w chwili debiutu każdy z nich mógł się cieszyć papierowym zyskiem w wysokości 18 mln funtów.

Sprzedaż akcji poczty jest największą prywatyzacją na wyspach brytyjskich od ponad dwóch dziesięcioleci. Rząd sprzedał 52 proc. akcji spółki za 1,7 mld funtów. 33 proc. tych papierów trafiło do inwestorów detalicznych, pozostałe objęli inwestorzy indywidualni. Dodatkowo 10 proc. akcji przyznano za darmo pracownikom firmy, aby osłabić opór pocztowych związków zawodowych, przeciwnych jej sprzedaży. W rękach państwa pozostało 38 proc. walorów, w tym 8 proc., które może być jeszcze wystawione na sprzedaż.

W chwili giełdowego debiutu spółka osiągnęła kapitalizację 4,5 mld funtów, stając  się największym notowanym na światowym giełdach operatorem pocztowym, pozostawiając w tyle dotychczasowym liderów: Deutsche Post, które zostało upublicznione w 2000 roku oraz amerykański UPS, którego akcje trafiły na parkiet w 1999 roku.