Poprzedni tydzień na parkietach emerging markets nie dostarczył inwestorom zbyt wielu emocji. Wytłumaczenie wydaje się być dość oczywiste. Wystarczy spojrzeć w kalendarz, by dostrzec, że biorąc kilka dni wolnego, można było zafundować sobie bardzo długie zimowe wakacje. Z możliwości tej skorzystali nie tylko inwestorzy w Warszawie, ale też na większości innych giełd środkowoeuropejskich i południowoamerykańskich. Widoczne to było po niewielkiej aktywności graczy mierzonej wielkością obrotów. Nie można też zapominać, że w Rosji bożonarodzeniowa przerwa rozpoczęła się dopiero 31 grudnia i potrwała do końca tygodnia. Wszystkie rynki miały wolny 1 stycznia.
Parkietem wschodzącym, który na przełomie 2013 i 2014 roku najmocniej przyciągał uwagę inwestorów, był rynek turecki. Zgodnie z oczekiwaniami giełda w Stambule zaczęła odrabiać straty z drugiej połowy grudnia spowodowane aferą korupcyjną na szczytach władzy. Inwestorzy wyprzedawali wówczas akcje tureckich spó-
łek, bojąc się zamieszek społecznych podobnych do tych z wiosny ub.r., których eskalacja mogła nawet doprowadzić do upadku rządu premiera Recepa Erdogana. W ciągu pięciu dni giełda nad Bosforem zwyżkowała ponad 2 proc. i odrobiła część strat. Piątkowa przecena (główny indeks giełdy w Stambule spadł o 1,5 proc.) sugerowało, że odbicie mogło mieć charakter korekcyjny i było tylko przerwą w trendzie spadkowym. Na taki scenariusz wskazuje też dalsze osłabienie tureckiego lira, który w piątek ustanowił kolejny historyczny dołek wobec amerykańskiego dolara. To pokazuje, że inwestorzy nadal mogą wycofywać kapitał z Turcji, co kiepsko rokuje, jeśli chodzi o koniunkturę w Stambule w kolejnych tygodniach. Początek bieżącego tygodnia okazał się jednak dobry – wczoraj indeks ISE?zyskiwał ok. 3 proc.
Na ubiegły tydzień nie mogli też narzekać inwestorzy z Argentyny. Giełda w Buenos Aires zwyżkowała o blisko 2 proc., poniedziałkowe otwarcie również było na plusie. Nie zmienia to jednak faktu, że już od października porusza się w trendzie bocznym. Analiza techniczna podpowiada, że im dłużej pozostawała, będzie na tak wysokim poziomie (w ciągu ostatniego roku na argentyńskich akcjach można było zarobić aż 80 proc.), tym ewentualne wybicie będzie miało bardziej dynamiczny charakter. Dobrze, jeśli będzie to wybicie w górę. Skala zwyżek sugeruje jednak odmienny scenariusz, tym bardziej że fundamenty gospodarki bynajmniej nie zachęcają do inwestowania pieniędzy w tym kraju.
Zupełnie inaczej na słabe dane makroekonomiczne reagują inwestorzy w Brazylii. Tamtejsza giełda już od kilku miesięcy radzi sobie bardzo przeciętnie (w poprzednim tygodniu straciła 1,8 proc.), a wyprzedaży nie zapobiega, pomaga nawet perspektywa zbliżających się mistrzostw świata w piłce nożnej oraz igrzysk w 2016 r.