Początek środowej sesji rozpoczął się optymistycznie. WIG20 na starcie zyskał prawie 0,2 proc. i tym samym udało mu się pokonać psychologiczną barierę 2500 pkt. Radość inwestorów z tego faktu trwała jednak bardzo krótko. Im dłużej bowiem trwała sesja, tym strona podażowa była coraz mocniejsza. Sytuacja ta mogłaby się wydawać o tyle zaskakująca, gdyż w ciągu dnia nie ukazały się żadne informacje, które skłaniałby do sprzedaży akcji. Co więc było przyczyną spadków? Tłumaczyć można to wydarzeniami na innych rynkach. Zachodnioeuropejskie indeksy rozpoczynały dzień od symbolicznych przecen, jednak już po połowie sesji niemiecki DAX tracił ponad 1 proc. Warszawa i tak na tym tle radziła sobie całkiem nieźle. WIG20 tracił około 0,6 proc. Z racji braku ważnych publikacji makroekonomicznych ostatnią nadzieją na poprawę nastrojów był początek notowań w Stanach Zjednoczonych. Niestety tam dzień rozpoczął się od spadków i stało się jasne, że i o wzrosty w Europie będzie ciężko. Wskaźnik 20 największych firm naszego parkietu stracił ostatecznie niecałe 0,5 proc. Przecenie nie oparły się również średnie i małe firmy. WIG50 stracił 0,6 proc., zaś WIG250 spadł o 0,4 proc. W momencie zamknięcia handlu w Warszawie niemiecki DAX tracił 0,8 proc. To jednak nic w porównaniu z wynikiem rynku tureckiego. Tamtejszy indeks ISE100 spadł o prawie 3,3 proc. To efekt m.in. doniesień o ataku irackich bojówkarzy na turecki konsulat.
Spośród największych spółek naszego parkietu najmniejsze wzięcie miały banki. Grupie spadkowej przewodził mBank, który został przeceniony o 3 proc. Wycena BZ WBK spadła zaś o 2,5 proc. Nienajlepiej poradziła sobie również firma Eurocash, która poinformowała o podpisaniu umowy z Lagardère Services na zakup po 51 proc. udziałów w spółce prowadzącej sieć salonów prasowych "Inmedio" oraz umowa franczyzowa HDS umożliwiającą rozwój sieci sklepów typu convenience pod marką "1minute". Jej akcje spadły o 2,2 proc.