Ostatnia sesja w czerwcu, kończąca równocześnie całe I półrocze, była zbyt słabą pokusą dla inwestorów finansowych, żeby poprawić wyniki portfeli. Przez cały dzień na GPW przewagę mieli co prawda kupujący ale popyt był zbyt nikły, żeby oderwać indeksy od poziomów piątkowych zamknięć.
Na starcie WIG20 rósł o 0,5 proc. a skończył dzień 0,38-proc. zmianą co oznaczało, że zatrzymał się na poziomie 2408,81 pkt. Jeszcze lepiej prezentował się WIG30, który finiszował na wysokości 2585,55 pkt., co oznaczało 0,49-proc. wzrost. Indeks szerokiego rynku WIG wzrósł o 0,43 proc., do 51934,94 pkt. Na zielono świeciły też pozostałe indeksy, poza NC Index.Przez cały dzień w Warszawie właściciela zmieniły papiery za ponad 0,7 mld zł co nie jest złym wynikiem zważywszy na senne pierwsze kilka godzin notowań oraz fakt, że mamy już sezon wakacyjny.
Najlepszymi inwestycjami, z grona firm z ekstraklasy, były w poniedziałek drożejąca o 2,6 proc. Bogdanka. Ponad 1,8 proc. zarobili też właściciele Alior Banku. W czołówce rosnących firm były też mBank i Pekao. Spośród pięciu spadkowiczów prym wiódł, przeceniony aż 4,1 proc., Tauron. Sporo okazji do zarobku można też było znaleźć wśród mniejszych spółek. W tej grupie wyróżniała się, zyskująca prawie 12 proc. Calatrava Capital. W kiepskich humorach kończyli za to dzień właściciele Ropczyc, których portfele schudły aż o 8,1 proc. Na innych giełdach europejskich nowy tydzień, podobnie jak na GPW, rozpoczął się dość nijako.
Inwestorzy z dużym dystansem podeszli do porannych, rozczarowujących danych o sprzedaży detalicznej w Niemczech. W maju, w porównaniu z kwietniem, była o 0,6 proc. niższa. Tymczasem analitycy oczekiwali 0,7-proc. zwyżki. Nie przeszkodziło to giełdzie we Frankfurcie lekko zyskiwać na wartości przez cały dzień. W zwyżkom finale notowań na większości giełd Starego Kontynentu pomogło pozytywne otwarcie giełdy nowojorskiej. Inwestorzy kupowali akcje amerykańskich spółek bo czerwcowy wskaźnik koniunktury Chicago PMI nie odbiegał od oczekiwanego za to majowy indeks podpisanych umów kupna domów była aż o 6,1 proc. większy niż miesiąc wcześniej co świadczy o dużym ożywieniu na rynku nieruchomości. Rynek oczekiwał „tylko" 1,5-proc. zmiany.
Na rynku walutowym handel przebiegał w jeszcze bardziej sennej atmosferze niż na rynku kapitałowym tym bardziej, że dane o saldzie rachunku bieżącego za I kwartał okazały się zbliżone do oczekiwanych. Deficyt wyniósł 766 mln euro. Prognozy mówiły, że wyniesie 771 mln euro. O godz. 17 za euro w Warszawie płacono 4,1550 zł, czyli tyle samo co w piątek. Szwajcarski frank zyskiwał 0,2 proc., do 3,4220 zł a amerykański dolar 3,0340 zł (przecena o 0,3 proc.).