O tym, że poczynania klientów TFI należy traktować kontrariańsko, czyli na opak, giełdowi gracze wiedzą nie od dziś. Ostatnie miesiące przyniosły jednak niepokojąco precyzyjne potwierdzenie tej prawdy rynkowej.
W kwietniu napływy netto – ok. 13 mln zł – do funduszu Quercus lev, dającego 200 proc. ekspozycji na WIG20 (dzięki wykorzystaniu mechanizmu dźwigni finansowej), były na poziomie ostatnio odnotowanym w listopadzie 2013 r. Czas pokazał, że w obu przypadkach optymizm klientów TFI dał wyraźny sygnał do wyjścia z rynku akcji. Od 8 maja WIG spadł o 6,5 proc. Z kolei od 29 listopada 2013 r. do 10 stycznia 2014 r. WIG stracił 9,2 proc.
– Wskaźnik liczony jako stosunek aktywów naszych funduszy lev i short (ten ostatni zarabia na spadkach) traktujemy zupełnie poważnie – mówi Wojciech Zych, zarządzający w Quercus TFI. – Oczywiście jako jeden z wielu branych pod uwagę przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Zauważmy, że dostarcza on wartościowych informacji. Mierzy stosunek optymistów do pesymistów na giełdzie, i to na podstawie faktycznie podejmowanych działań – przekonuje Zych.
Tak liczony współczynnik najwyższe wartości w historii – 13,4 oraz 13,5 – przyjął odpowiednio w listopadzie 2013 r. i lutym 2014 r. Warto było wtedy pójść za tak wygenerowanym sygnałem sprzedaży. Najniższy poziom 1,2 osiągnął w marcu i w maju 2012 r. W tym przypadku również opłaciło się skorzystać z kontrariańskiej podpowiedzi i kupować akcje.
Na koniec maja br. przyjął wartość 8,9, a więc powyżej średniej na poziomie 5,9, sugerując ostrożność przy inwestowaniu w akcje.