Krach w Chinach przez odpływ "morskich żółwi"?

Chiński nadzór giełdowy wyraźnie nie poradził sobie z bańką i krachem na rynku, a powodem jego porażki może być to, że wcześniej zmagał się z falą rezygnacji wśród swoich doświadczonych funkcjonariuszy, z których wielu zostało przyciągniętych wcześniej z zagranicznych banków i funduszów.

Aktualizacja: 27.08.2015 16:24 Publikacja: 27.08.2015 15:45

Krach w Chinach przez odpływ "morskich żółwi"?

Foto: Bloomberg

Gdy w 2008 r. firmy z Wall Street masowo redukowały zatrudnienie, chińskie władze wykorzystały to do łowienia talentów. Oferowały Chińczykom pracującym wcześniej w amerykańskich instytucjach finansowych pracę w państwowych organach nadzoru.

Młodzi, zdolni finansiści powracający do Chin (zwani "żółwiami morskimi") mieli pomóc rządowi zreformować rynki, tak żeby stały się one bardziej odporne na ewentualne przyszłe wstrząsy.

Kilka lat pracy w Chińskiej Komisji Regulacji Papierów Wartościowych (CSRC) okazało się jednak dla wielu z nich rozczarowaniem. Skarżyli się na konflikty z biurokracją, brak awansów i zarobki o wiele niższe niż w sektorze prywatnym.

- Mijały lata a żaden z nas nie awansował. Niektórzy z nas nie zdobyli nawet żadnej konkretnej pozycji - skarży się agencji Reuters jeden z byłych pracowników rynkowego nadzoru. Blisko rok temu zaczęła się więc fala rezygnacji pracowników CSRC.

Z instytucji tej odeszli tacy specjaliści jak Tang Xiaodong, były szef działu egzotycznych derywatów w ABN Amro, który w CSRC odpowiadał za programy ułatwiające zagranicznym inwestorom dostęp do rynku.

- Akurat w czasie, gdy regulator potrzebował ludzi z międzynarodowym i krajowym doświadczeniem, ci ludzie zaczęli odchodzić - wskazuje Liu Li-Gang, ekonomista z banku ANZ.

Giełda
WIG20 rysuje drugą czarną świecę
Giełda
Niejednoznaczne sygnały z rynku IPO
Giełda
Rajd i nowe rekordy krajowych indeksów zakończone realizacją zysków
Giełda
Dzień rekordów na GPW. WIG20 od początku roku zyskał już 30 proc.
Giełda
Na GPW znów wiosna