Do końca 2015 r. Polska ma jeszcze do wydania 21,5 mld euro z unijnej polityki spójności na lata 2007–2013. To najwięcej ze wszystkich krajów UE, bo i nasz budżet jest zdecydowanie największy (67,1 mld euro bez środków na programy tzw. Europejskiej Współpracy Terytorialnej przy 34,6 mld euro dla drugiej Hiszpanii).
Jak zapewnia Elżbieta Bieńkowska, wicepremier i minister infrastruktury i rozwoju, pieniądze wydamy wszystkie, ale nie będzie to łatwe, bo od długiego już czasu wiszą nad Polską dwa realne zagrożenia utraty części euro.
Koleje i informatyzacja
Pierwsze zagrożenie wynika z bardzo słabego wykorzystania dotacji przez spółki kolejowe, które z wielkim trudem i opóźnieniami realizują inwestycje finansowane z programu operacyjnego „Infrastruktura i środowisko". Wciąż nie rozdzielono nawet wszystkich pieniędzy na projekty kolejowe, a do wydania zostało ich dużo więcej niż połowa.
114,5 mld euro przyznano łącznie Polsce na lata 2014–2020 z polityki spójności UE i wspólnej polityki rolnej
Jak się jednak dowiedziała „Rz", w resorcie infrastruktury i rozwoju rozważany jest wariant, który umożliwi wykorzystanie wszystkich pieniędzy, choć niekoniecznie przez kolejarzy. Ministerstwo pieniądze zagrożone na kolei zamierza przesunąć na rozwój szynowego transportu miejskiego w obszarach metropolitalnych, a więc np. na projekty związane z tramwajami i trolejbusami.