– W tym roku planujemy rozliczyć kolejne 15 mld euro (63,7 mld zł) – zapowiada Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego. Przyznaje jednocześnie, że lata 2013–2014 będą bardzo trudne z punktu widzenia jej resortu. – Będzie nerwowo, bo będziemy musieli przesuwać pieniądze, wręcz żonglować nimi tak, by nie stracić ani jednego euro przyznanego Polsce na lata 2007–2013. Będzie to trudne ze względu na ogromną, największą w Unii, sumę pieniędzy, jakimi zarządzamy, pojawiające się oszczędności oraz przygotowanie nowych programów operacyjnych na lata 2014–2020 – wylicza Bieńkowska.

Jak przyznaje, główną dotacyjną bolączką pozostają niezmiennie inwestycje na kolei. Kolejarze sięgnęli dopiero po połowę pieniędzy (51 proc.), jakie zaoferowano im w programie „Infrastruktura i środowisko", a jest to około 20 mld zł.  – Jeszcze rok temu było to mniej niż 20 proc.,więc postęp jest. Kolejarze realizują zalecenie wypracowane przez nas, Komisję Europejską oraz ministerstwa transportu i finansów, ale wciąż czeka nas ogrom pracy – mówi Adam Zdziebło, wiceminister rozwoju. Kluczowe rozmowy dotyczące dotacji dla kolei wciąż jednak przed kierownictwem resortu rozwoju oraz Sławomirem Nowakiem, ministrem transportu. Jeszcze w styczniu mają spotkać się z Johannesem Hahnem, unijnym komisarzem ds. polityki regionalnej. Tematem rozmów ma być m.in. podniesienie poziomu dofinansowania na projekty kolejowe z obecnych 70 proc. wartości inwestycji choćby o 5 proc. Idealnie byłoby, aby poziom ten wzrósł do 85 proc. Zdaniem Bieńkowskiej dopiero po tych rozmowach da się realnie oszacować, z jaką pulą pieniędzy kolej sobie nie poradzi i będzie trzeba je przesunąć na inne przedsięwzięcia.

Resort rozwoju negocjuje też na forum unijnym zasady wydawania pieniędzy z nowego budżetu UE. – Większość tych przepisów już uzgodniono, ale pozostały tak ważne kwestie, jak poziom dofinansowania i kwestia kwalifikowalności podatku VAT – mówi Bieńkowska tłumacząc, że regulacje te są jednak powiązane z negocjacjami przyszłego budżetu Unii. W myśl propozycji Komisji Europejskiej w okresie 2014–2020 maksymalny poziom dofinansowania inwestycji ma spaść z 85 do 75 proc., a podatek VAT ma już nie wchodzić do katalogu kosztów kwalifikowanych. Oznacza to, że nie będzie go można pokryć z pieniędzy unijnych.  Te dwa zapisy szczególnie niepokoją samorządy, bo de facto oznaczają, że w okresie 2014–2020, aby realizować dotowane przez Unię inwestycje, gminy będą musiały wyłożyć znacznie wyższy wkład własny niż obecnie.