Do euro ?bez pośpiechu

Mimo kryzysu i trudnych negocjacji wciąż liczymy na duże pieniądze dla Polski z nowego budżetu Unii Europejskiej - mówi Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego

Publikacja: 16.01.2013 16:14

Do euro ?bez pośpiechu

Foto: Fotorzepa, Robert gardziński RG Robert gardziński

Zbliża się kolejny szczyt Unii Europejskiej, na którym po raz drugi ma być negocjowany budżet Unii na lata 2014-2020. Wielka Brytania wciąż straszy veto, a nawet wyjściem ze Wspólnoty jeśli budżet nie zostanie przyjęty po jej myśli. To realne scenariusze?

Nierealne biorąc pod uwagę przebieg poprzednich negocjacji. W długiej już historii Unii Wielka Brytania za każdym razem próbowała doprowadzić do sytuacji, w której wszyscy by jej ustępowali. Dziwi mnie jednak to, że brytyjskie media podsycają antyeuropejską atmosferę. Doszło do tego, że sondaże wskazują, że ponad połowa społeczeństwa na Wyspach jest przeciwna członkostwu ich kraju w Unii. To dość absurdalna sytuacja. Byłam w Londynie przed poprzednim szczytem UE, na dzień przed wystąpieniem premiera Camerona w Izbie Gmin i rozmawiałam z wieloma osobami także z najpoważniejszymi brytyjskimi mediami. Wszyscy moi rozmówcy podkreślali, że z troski o brytyjską gospodarkę oraz działalność londyńskiego city finansowego nie wyobrażają sobie sytuacji, w której Wielka Brytania byłaby poza Unią.

Co konkretnie przemawia przeciw temu rozwiązaniu?

Ogromne koszty. Wielka Brytania musiałaby płacić kontrybucję taką jaką płaci Norwegia i Szwajcaria, aby uczestniczyć w jednolitym rynku europejskim. Poza tym, kraj ten mając tzw. rabat brytyjski korzysta z różnych dobrodziejstw Unii Europejskiej, w tym z polityki spójności. Czytałam zapis debaty w parlamencie brytyjskim i przedstawiciele Szkocji oraz Walii, które z niej korzystają krytykowali rząd Camerona, że nie chce przyjąć nowego budżetu UE.

Pani jednak przekonała Brytyjczyków, przynajmniej do siebie, bo The Economist kreśląc pani sylwetkę widzi w pani kolejnego polskiego premiera?

Na to pytanie dałam jednoznaczną odpowiedź, że nie widzę siebie w tej roli, bo nie jestem politykiem.

W Unii wciąż trwa kryzys. Sytuacja, szczególnie w strefie euro, nie nastraja optymistycznie, a do tego przed nami wybory w Niemczech i we Włoszech. Jaki ma to wpływ na rozmowy o nowym budżecie UE?

Taki, że nie możemy być nawet pewni kiedy dojdziemy do porozumienia. Z drugiej strony w dobie kryzysu i wyborów we wspomnianych państwach wydaje się, że kraje te chciałyby mieć negocjacje budżetowe za sobą. Znamienne jest jednak to, że kryzys jest argumentem dla wszystkich. Powołują się nań państwa, takie jak nasze, które chciałyby dużego i szybko ustalonego budżetu, jak również kraje, które optują za jego zmniejszeniem. My mówimy, że za pieniądze ze wspólnej kasy musimy tworzyć miejsca pracy i realizować inwestycje, a Wielka Brytania argumentuje, że skoro przycinane są budżety krajowe to trzeba też zmniejszyć budżet europejski. Tyle że wtedy, według mnie, nie będzie już Unii. Powinna to być Wspólnota nie tylko na dobre, ale i złe czasy. Wszyscy się składamy na budżet i wszyscy z tych pieniędzy, szczególnie przeznaczonych na politykę spójności, możemy mieć korzyści. Tymczasem wciąż ustalono niewiele.

Co to oznacza dla Polski?

Dla nas, ale i innych krajów czekanie na budżet np. do 2014 czy 2015 roku jest bardzo niekorzystne. Chodzi o to, aby jak najszybciej inwestować te pieniądze i wspierać nimi gospodarkę, a nie czekać. Nie ma też w Unii grona państw, które optowałyby za budżetami jednorocznymi, bo wywróciłoby to politykę regionalną, której jedną z głównych zalet jest wieloletniość i to, że oddziałuje na wiele sfer. Wpływa ona na przedsiębiorców, infrastrukturę i rynek pracy. Mając kilkuletnią perspektywę nie patrzymy na koniec roku. Programy ustalamy na siedem lat i w tych ramach działamy. Jak na razie wiemy niewiele.

To niezbyt optymistyczne stwierdzenie?

Dużą optymistką byłam w listopadzie ubiegłego roku. Wydawało mi się, że jeśli wszyscy w Unii myślimy pragmatycznie to budżet będzie przyjęty właśnie na ostatnim szczycie w 2012 r. Tym bardziej, że przed, a zwłaszcza podczas szczytu stanowiska poszczególnych krajów uległy złagodzeniu, nie zajmowano już skrajnych pozycji, a Brytyjczycy nie zgłosili veta. Poza tym pamiętajmy, że w myśl traktatu lizbońskiego decyzję budżetową musi jeszcze zaakceptować Parlament Europejski, na co też potrzeba czasu. Wydawało się, że wiedząc o tym i aby uniknąć startu nowych programów dopiero w 2015 r. zrobimy wszystko, aby budżet przyjąć w 2012 r. Tak się nie stało i trudno teraz o nadmierny optymizm.

Wspólnego budżetu wciąż nie ma, ale trwają spekulacje ile Polska z niego dostanie. Nadal liczymy na co najmniej 70 mld euro z polityki regionalnej?

Mam nadzieję, że reguły gry nie zmienią się diametralnie i co za tym idzie jestem wciąż przekonana, że skala wsparcia na realizację celów polityki spójności w Polsce nie ulegnie zmniejszeniu w porównaniu z obecnym okresem. W latach 2014-2020 środki unijne wciąż będą stanowiły istotny impuls inwestycyjny i prorozwojowy. Jednak brak konkretnej kwoty jest dotkliwy, bo przygotowując nowe programy działamy „na sucho". Musimy to jednak robić, bo gdybyśmy czekali na budżet i wszystkie przepisy na poziomie unijnym, to bylibyśmy w przysłowiowym lesie.

Do Polski trafiło już 35,1 mld euro z puli na lata 2007-2013. W tym roku ma napłynąć kolejne 15 mld euro. Wchodzimy wreszcie w okres kiedy więcej będziemy dostawać z Brukseli niż wydawać z budżetu państwa?

Rok 2013 będzie pierwszym w okresie 2007-2013, w którym więcej pieniędzy wróci do nas z Komisji Europejskiej niż wydamy z budżetu państwa.

Budżet państwa zostanie uratowany?

Niewątpliwie złapie głębszy oddech, bo więcej otrzymamy niż wydamy. Jednak nie ma co ukrywać, że z punktu widzenia mojego ministerstwa lata 2013-2014 będą bardzo trudne. Będziemy musieli rozliczyć górę pieniędzy, jakiej nikt jeszcze nie rozliczał. Każde potknięcie, poślizg czy zagrożenie niewydania części dotacji wymaga natychmiastowej reakcji, bo za pasem mamy już rok 2015, który jest ostatecznym terminem wykorzystania pieniędzy z bieżącego budżetu. Obecnie realizowane programy operacyjne przygotowywano 7-8 lat temu i nie jest niczyją winą, że trzeba je teraz modyfikować. Nie ma takich jasnowidzów, którzy kilka lat naprzód są w stanie idealnie podzielić tak duże sumy. Zmiany te jednak wymagają zgody Komisji Europejskiej, a ta nie działa tak szybko jak wymaga sytuacja. Przykładowo już od ponad roku wiemy, że tzw. e-dotacji dla firm z „Innowacyjnej gospodarki", tak na projekty internetowe, jak i typu „business to business", nie uda się przedsiębiorcom w pełni wykorzystać i musimy temu zaradzić przesuwając je na inne przedsięwzięcia firm. Od czerwca 2012 r. wciąż jednak czekamy na decyzję w tej sprawie.

Mając na uwadze opieszałość Brukseli i wciąż niewykorzystane pieniądze na informatyzację tak firm, jak i administracji, ale przede wszystkim na inwestycje kolejowe podtrzymuje pani zapewnienia, że nie stracimy ani euro z puli na okres 2007-2013?

Podtrzymuję. Co byłby ze mnie za minister gdybym uważała inaczej. Będziemy robić wszystko, aby nic nie stracić. Główną rolę zaczyna odgrywać jednak czas. Jest go coraz mniej, a tymczasem miesiącami czekamy na decyzje Komisji Europejskiej.

Pani wskazuje, że czasu brakuje, a część ekspertów od dawna narzeka, że dotacje wydajemy za szybko, a za mało efektywnie?

Nie są to stwierdzenia do końca uzasadnione, ale też przyznaję, że sytuacja nie jest idealna. Dlaczego? Musimy wydać pieniądze w określonym czasie. I co gorsze w okresie 2014-2020 trzeba będzie je wydawać jeszcze szybciej, bo nie będzie już zasady n+3, a tylko n+2. Terminy wydawania będą krótsze więc tempo stanie się jeszcze ważniejsze.

Na skutek takiego podejścia wiele gmin musi zwracać część dotacji...

Problem tzw. korekt finansowych nakładanych zgodnie z taryfikatorem dotyczy wielu samorządów. Są to jednak zwykle niewielkie kwoty rzędu kilku procent dotacji, które w nikłym stopniu wpływają na budżety samorządów. Gminy nie powinny robić z tego dramatu i raczej nie robią, bo lepiej oddać 2 czy 5 proc. dofinansowania i być w zupełnej zgodzie z przepisami niż czekać na kontrolę z KE, która może odebrać całą dotację. Zresztą suma korekt, jakie nałożono na samorządy wynosi około 310 mln zł co przy skali środków, którymi obracamy jest niewielką kwotą, a co najważniejsze pieniądze te nie przepadają tylko są ponownie inwestowane.

Znów ożyła dyskusja o wejściu Polski do strefy euro?

Historia ostatnich lat pokazała, że pośpiech jest niewskazany. Nie zamierzamy występować o specjalne warunki dla naszego kraju. Zresztą jak informuje minister finansów w tym roku Polska może spełnić większość wymogów. Także w tym roku będziemy aktualizować plan przyjęcia euro i trzeba na to spojrzeć z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, szczególnie w kontekście kryzysu. Musimy przekonać się, że kryzys odchodzi, choć są kraje takie jak Łotwa, które prezentują odmienną strategię i za wszelką cenę chcą wejść do strefy euro. Podziwiam wytrwałość i dyscyplinę budżetową na Łotwie.

Zbliża się kolejny szczyt Unii Europejskiej, na którym po raz drugi ma być negocjowany budżet Unii na lata 2014-2020. Wielka Brytania wciąż straszy veto, a nawet wyjściem ze Wspólnoty jeśli budżet nie zostanie przyjęty po jej myśli. To realne scenariusze?

Nierealne biorąc pod uwagę przebieg poprzednich negocjacji. W długiej już historii Unii Wielka Brytania za każdym razem próbowała doprowadzić do sytuacji, w której wszyscy by jej ustępowali. Dziwi mnie jednak to, że brytyjskie media podsycają antyeuropejską atmosferę. Doszło do tego, że sondaże wskazują, że ponad połowa społeczeństwa na Wyspach jest przeciwna członkostwu ich kraju w Unii. To dość absurdalna sytuacja. Byłam w Londynie przed poprzednim szczytem UE, na dzień przed wystąpieniem premiera Camerona w Izbie Gmin i rozmawiałam z wieloma osobami także z najpoważniejszymi brytyjskimi mediami. Wszyscy moi rozmówcy podkreślali, że z troski o brytyjską gospodarkę oraz działalność londyńskiego city finansowego nie wyobrażają sobie sytuacji, w której Wielka Brytania byłaby poza Unią.

Pozostało 88% artykułu
Fundusze europejskie
Wkrótce miliardy z KPO trafią do Polski. Wiceminister finansów podał datę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Fundusze europejskie
Horizon4Poland ’24 - fundusze europejskie na polskie projekty B+R!
Fundusze europejskie
Pieniądze na amunicję i infrastrukturę obronną zamiast na regiony
Fundusze europejskie
Piotr Serafin bronił roli regionów w polityce spójności
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Fundusze europejskie
Fundusze Europejskie w trosce o zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży