Pięcioprocentowa rezerwa ma być wydzielona z części budżetu przewidzianej na finansowanie polityki spójności. Zostanie ona rozdysponowana w połowie nowego okresu finansowego pomiędzy kraje i regiony, które osiągną zakładane cele i wskaźniki strategii „Europa 2020".  Będą to niewątpliwie pokaźne pieniądze, bo zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej) środki na politykę spójności mają wzrosnąć z obecnych 348 do 376 mld euro. Kwota ta zapewne ulegnie jeszcze zmianie, jak i wartość całego budżetu Unii, ale będzie to zapewne kilkanaście miliardów euro. Przy zachowaniu obecnej propozycji budżetowej Brukseli oznaczałoby to 18,8 mld euro do podziału pomiędzy najlepszych.

Pomysł z rezerwą jako mechanizmem motywującym do sprawnego podziału i wykorzystania dotacji nie jest jednak nowy. W okresie 2007-2013 zastosowały go dwa kraje Unii: Polska i Włochy, ale zważywszy na bardzo pozytywne efekty jego użycia w naszym kraju można śmiało powiedzieć, że Komisja Europejska naśladuje Polskę. U nas „marchewką" była tzw. krajowa rezerwę wykonania, o którą ubiegały się wszystkie instytucje zaangażowane w dystrybucję i zarządzanie pieniędzmi europejskimi. Była to specjalna pula pieniędzy wynosząca 1,33 mld euro, którą rozdzielono na początku br. biorąc pod uwagę stan wdrażania programów operacyjnych z końca 2010 r.  Ministerstwo Rozwoju Regionalnego wydzieliło ją z funduszy strukturalnych. Jej podział miał wpłynąć i wpłynął na szybsze tempo wydatków i efektywność realizacji programów operacyjnych. Ekstra pieniądze zmotywowały do szybkiego wydawania dotacji z UE. Rezerwa została podzielona pomiędzy programami operacyjnymi. Na programy regionalne przypadło 512 mln euro, na krajowe programy operacyjne finansowane z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego - 519 mln euro, a na program „Kapitał ludzki" finansowany z Europejskiego Funduszu Społecznego (EFS) - 300 mln euro. Województwa, aby dostać środki z rezerwy musiały wydać co najmniej 20 proc. środków otrzymanych z Brukseli na lata 2007-2013 i zawnioskować o refundację tych wydatków do Komisji Europejskiej do 31 grudnia br. Wszystkie spełniły ten warunek. Regiony zgarnęły też całą cześć rezerwy finansowaną z EFS.

Nie ma się więc co dziwić, że władze polskich województw pomysł Brukseli przyjmują z zadowoleniem. - Bonus za sprawne wydawanie funduszy UE z budżetu na politykę spójności to dobry pomysł. U nas ten mechanizm się sprawdził m.in. dzięki niemu Polska jest liderem wykorzystania dotacji z Unii – mówi „Rz" Witold Stępień, marszałek województwa łódzkiego. - Pytanie jak to się sprawdzi na poziomie europejskim. Wydaje mi się, że będzie to jednak dość skuteczne narzędzie. Na pewno tak się stanie w przypadku polskich województw, bo każde z nich mocno zabiega o dodatkowe środki na innowacyjność, przedsiębiorczość i rozwój infrastruktury. Będziemy musieli jeszcze dokładniej pilnować wszystkich harmonogramów i tempa realizacji inwestycji – dodaje Stępień. Z pomysłu KE podczas konwentu marszałków w Brukseli cieszył się też szczególnie Józef Sebesta, marszałek opolski, którego region zyskał najwięcej przy podziale bonusu w Polsce zajmując pierwsze miejsce przy podziale części regionalnej i trzecie przy pieniądzach z Europejskiego Funduszu Społecznego.

- Przykład Polski pokazał Komisji Europejskiej, że takie podejście się sprawdza i w nowej perspektywie finansowej zaproponowano, aby taką rezerwę ustanowić na poziomie całego budżetu unijnego. Przy czym dobrze by było, aby wykorzystanie rezerwy było uzależnione nie tylko od ilościowego wykorzystania środków, ale także od efektów jakościowych tak, aby uniknąć „owczego pędu" w wydawaniu pieniędzy unijnych – ocenia Jerzy Kwieciński, ekspert BCC, były wiceminister rozwoju regionalnego.