Z przeanalizowanych przez nas czterech krajowych programów operacyjnych, najwięcej miejsc pracy ma przynieść „Kapitał ludzki". Do końca ubiegłego roku pojawiło się dzięki niemu 127,5 tys. nowych etatów. Drugie ich główne źródło to „Innowacyjna gospodarka" (docelowo ok. 60 tys. etatów). Już zakończone w ramach tego programu projekty przyniosły ich niemal 10 tys.
– Z tego 2,5 tys. to miejsca bezpośrednio związane z działalnością badawczo-rozwojową – mówi Iwona Wendel, wiceminister rozwoju regionalnego.
– W przypadku „Innowacyjnej gospodarki" nie obawiałbym się o trwałość nowych etatów. Wiele z nich jest związanych z nowymi technologiami – uważa Grzegorz Grygiel, prezes firmy Wapeco, produkującej materiały do budowy dróg. – U nas dzięki dotacji ma powstać 60 miejsc pracy. Zaczynamy od produkcji, ale kolejne etaty pojawią się już w laboratorium – dodaje. Jego zdaniem dużo mniej trwałe mogą się okazać miejsca pracy, które powstają dzięki „Kapitałowi ludzkiemu".
O trwałość etatów powstających dzięki temu programowi obawiają się też ekonomiści. – Przede wszystkim są bezpośrednio związane z realizacją projektów. Gdy zabraknie dotacji i projekty zostaną zakończone, skończy się też praca – uważa prof. Janusz Zaleski z Wrocławskiej Agencji Rozwoju Regionalnego, który bada wpływ funduszy unijnych na gospodarkę.
Nieco lepiej może być w przypadku firm, które dostają granty nie na tworzenie miejsc pracy, ale na inwestycje mające poprawić ich konkurencyjność. – W większości przypadków dotacje pomagają w rozwoju firm. Choć zdarzają się sytuacje, że projekt nie okaże się tak owocny, jak oczekiwano i możliwe jest ograniczenie zatrudnienia – mówi Zaleski.