Dlaczego pańskim zdaniem nowy budżet Unii Europejskiej na lata 2014-2020 jest zły?
Wystarczającym argumentem na niekorzyść budżetu na lata 2014-2020 jest jego wielkość. 960 mld euro na kolejne 7 lat, to aż o 3,5 proc. mniej niż w poprzedniej perspektywie finansowej. Stanowi to moim zdaniem wyraz swego rodzaju spadku zaufania wobec procesu integracji europejskiej. Płatnicy netto zdają się nie dostrzegać długoterminowych korzyści gospodarczych, jakie daje inwestowanie we wspólny europejski projekt. Zamiast tego zdecydowali się szukać oszczędności budżetowych kosztem swego wkładu w unijne programy. W skali całej Europy niepokoją również cięcia w poszczególnych obszarach, zwłaszcza w obrębie polityki spójności, która straci aż 8,4 proc. w stosunku do obecnych funduszy. Między innymi dzięki staraniom Parlamentu Europejskiego udało się jednak poprawić ten "kryzysowy budżet". Chociażby poprzez przeznaczenie aż 34,1 mld euro na wsparcie konkurencyjności, na rzecz wzrostu gospodarczego i tworzenia miejsc pracy (czyli m.in. na badania naukowe, sieci transeuropejskie, politykę społeczną). Dużym sukcesem PE jest utworzenie specjalnych programów pomocy osobom najuboższym czy szukającej pracy młodzieży.
Jest szansa, że wspólny budżet UE wzrośnie. Koniec końców jest to przecież ledwie 1 proc. unijnego PKB?
W negocjacjach budżetowych walka toczyła się o każdy 0,1 proc. unijnego PKB. Stawką były inwestycje lub oszczędności rzędu miliardów euro. W czasach kryzysu rządy wielu państw zachodnich szukały oszczędności wszędzie. Koniec końców budżet unijny skurczył się i przez następne 7 lat nie ma możliwości zmiany tego stanu rzeczy. Nasze szanse na wydanie większej ilości pieniędzy leżą teraz po stronie nowych mechanizmów elastyczności oraz zasady N+3, które pozwolą wydawać raz przyznane pieniądze przez dłuższy czas.
Na lata 2014-2020 Polska otrzyma 32 mld euro z Wspólnej Polityki Rolnej, w tym 21 mld euro na dopłaty bezpośrednie z I filara i 11 mld euro z II filara na Program Rozwoju Obszarów Wiejskich. To dużo czy mało?