Według danych rządu dotyczących pieniędzy dla Polski z budżetu Unii Europejskiej na lata 2014–2020 w ramach polityki spójności otrzymamy 82,5 mld euro. Choć jest to kwota prawdziwa, zawiera jednak w sobie m.in. 4,1 mld euro z instrumentu „Łącząc Europę", zarządzanego bezpośrednio przez Brukselę, z którego będą finansowane duże paneuropejskie inwestycje infrastrukturalne w transporcie, energetyce i technologiach informacyjnych (projekty te mogą, ale nie muszą, być zrealizowane w Polsce). W tej sumie mieszczą się też środki z innych pomniejszych inicjatyw, np. Europejskiego Funduszu Pomocy Najbardziej Potrzebującym (również zarządzanego przez KE).
11 mld euro rocznie
Jak wynika z zestawień KE, suma, którą będziemy dysponować w ramach tzw. koperty narodowej, to 77,56 mld euro. Składa się na to: 51,16 mld euro dla regionów mniej rozwiniętych (w tej kategorii mieści się 15 polskich województw), 23,2 mld euro z Funduszu Spójności, 2,24 mld euro dla regionów bardziej rozwiniętych (w Polsce to tylko Mazowsze), 543 mln euro na programy transgraniczne, 157 mln euro na programy transnarodowe oraz 252 mln euro w ramach inicjatywy na rzecz zatrudnienia młodzieży.
W ujęciu bezwzględnym nadal stawia nas to na pierwszym miejscu w UE (przyznany nam budżet oznacza średnio rocznie transfer 11 mld euro przez siedem lat). Drugim po nas Włochom przyznano 32,8 mld euro, a trzeciej Hiszpanii 28,5 mld euro (kraje te zamieniły się miejscami w porównaniu z latami 2007–2013).
Prawie 3 proc. PKB
Jednak, jak wskazywał niedawno w Warszawie Jan Jedlička, dyrektor Biura ds. Unii Europejskiej przy Českiej spořitelnej (czeski bank będący częścią Erste Group), jeśli przeliczyć budżety na liczbę mieszkańców, najbardziej korzystają mniejsze kraje Wspólnoty. Czołówkę stanowią: Estonia (2710 euro na głowę), Słowacja (2586 euro) i Litwa (2296 euro). Polska otrzyma 2013 euro na głowę przy średniej dla UE 28 na poziomie 693,7 euro. Daje nam to dziewiąte miejsce (ostatnie wśród dziewięciu krajów, które dostaną ponad 2000 euro w przeliczeniu na osobę). Przed nami są jeszcze Łotwa, Węgry, Czechy, Portugalia i Chorwacja (2020 euro), a za nami Malta (1720 euro) i pozostałe państwa UE.
– Tych pieniędzy jest dużo, nawet więcej, niż się można było spodziewać przed rozpoczęciem negocjacji o nowym budżecie UE – mówi „Rz" Mirosław Marek, wiceprezes firmy doradczej DGA, były prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. – Tym bardziej że budżet UE okrojono, a pojawili się przecież nowi członkowie Wspólnoty – dodaje ekspert. Zaznacza jednocześnie, że potrzeby zawsze będą większe niż możliwości ich zaspokojenia tymi pieniędzmi.