Formuła 1. Mistrz trzyma się mocno

Testy na torze w Bahrajnie nie przyniosły dobrych wieści dla tych, którzy liczą na strącenie z tronu Formuły 1 Maksa Verstappena i zespołu Red Bull.

Publikacja: 27.02.2023 03:00

Max Verstappen w bolidzie Red Bull podczas trwających tylko trzy dni testów w Bahrajnie, gdzie w naj

Max Verstappen w bolidzie Red Bull podczas trwających tylko trzy dni testów w Bahrajnie, gdzie w najbliższy weekend rozpocznie się rywalizacja o tytuły

Foto: AFP

– Nic – odpowiedział Holender na pytanie, co chciałby jeszcze zmienić w swoim samochodzie przed pierwszym wyścigiem sezonu. Nie jest to dobry zwiastun dla rywali: pozostałe czołowe ekipy, Ferrari i Mercedes, przeżywały w Bahrajnie swoje problemy – niepokojąco podobne do tych, które trapiły je w zeszłorocznej kampanii.

Czerwone ferrari nieźle spisywały się na pojedynczych okrążeniach, ale tempo wyścigowe, na długich przejazdach, było już słabsze na tle Red Bulla. Tak jak w zeszłym sezonie pojawiały się problemy z ogumieniem. – Sprawdzaliśmy różne możliwości, różne ustawienia – tłumaczył nowy szef ekipy Frédéric Vasseur. – Niektóre rozwiązania się sprawdziły, inne okazały się błędne.

Czytaj więcej

Formuła 1. Nowe przepisy okazały się strzałem w dziesiątkę

Zimą z Maranello odszedł dotychczasowy szef Mattia Binotto i to właśnie Francuz, wcześniej dowodzący ekipą Alfa Romeo, przejął stery Scuderii. Jedną z pierwszych ważnych decyzji były roszady w dziale strategicznym włoskiego zespołu.

To daje nadzieję, że w tym roku Charles Leclerc i Carlos Sainz będą mogli w większym stopniu polegać na decyzjach ze stanowiska dowodzenia. Obok awaryjności była to jedna z najsłabszych stron Ferrari w minionym sezonie.

Z kolei trzydniowe testy Mercedesa do złudzenia przypominały zeszłoroczną sinusoidę nastrojów, w której rozczarowanie nieudaną konstrukcją samochodu przeplatało się z falami optymizmu. Czasami huśtawka nastrojów zdarzała się nawet w trakcie jednego weekendu i tak samo było w Bahrajnie.

Po pierwszym dniu Lewis Hamilton był zachwycony swoim nowym samochodem, lecz już nazajutrz skarżył się na fatalny balans, a jego zespołowy kolega George Russell zatrzymał się na torze z awarią hydrauliki. Trzeci dzień przyniósł nieco więcej nadziei, ale zanosi się na to, że zamiast pomścić zeszłoroczną wpadkę – niedawny hegemon F1 zakończył zmagania daleko za Red Bullem i tuż za Ferrari – Mercedes będzie musiał oglądać się na to, co dzieje się w środku stawki.

Regularnością i tempem błysnął podczas testów Fernando Alonso. Dwukrotny mistrz świata kolejny raz zmienił barwy i od tego roku startuje w Astonie Martinie. Zielone maszyny, napędzane silnikami Mercedesa, miały fatalny początek zeszłego sezonu i świetną końcówkę i tę passę najwyraźniej udało się przedłużyć.

Niewykluczone, że Alonso będzie w stanie zagrozić Hamiltonowi czy Russellowi, lecz ekipę trapi inny problem. Drugi kierowca, Lance Stroll – syn właściciela Astona Martina, kanadyjskiego miliardera Lawrence’a Strolla – odniósł kontuzję w rowerowym wypadku, opuścił całe testy i jego udział w pierwszych wyścigach sezonu stoi pod znakiem zapytania. Do dyspozycji jest kierowca rezerwowy Felipe Drugovich – lecz mistrzowi Formuły 2 rodem z Brazylii brakuje doświadczenia.

W dalszej części stawki łatwiej jest wskazać tych, którzy mają kłopoty – jak McLaren, czyli piąta ekipa sezonu 2022. Pomarańczowe bolidy przejechały najmniej okrążeń, a kiedy już pojawiały się na torze, to brakowało im tempa oraz stabilności. Ponadto mechanicy musieli naprędce wzmacniać niektóre elementy aerodynamiczne, by zespół mógł dokończyć testy.

Ich rywale z poprzedniego sezonu, czyli ekipa Alpine, zaliczyli z kolei niezłe przygotowania i to właśnie oni mogą narzucać ton rywalizacji w środku stawki. W tym gronie wyróżnić można także Alfę Romeo – chociaż tutaj obiecującym osiągom nie dorównywała niezawodność. Więcej pracy czeka ekipy Haas, AlphaTauri czy Williamsa, ale już poprzedni sezon pokazał, że walka o dalsze pozycje nie tylko może być bardziej zacięta niż w ścisłej czołówce, ale także układ sił może często się zmieniać w zależności od charakterystyki poszczególnych torów, pogody i tempa oraz skuteczności przygotowywanych poprawek.

W miarę upływu dni testowych narastało w padoku przekonanie, że Red Bull może być w tym sezonie nie do zatrzymania. Zaczynają sezon ze zmodyfikowanym zeszłorocznym samochodem, który w końcówce zmagań był najbardziej wszechstronną maszyną, świetnie radzącą sobie w każdych warunkach i na każdym rodzaju toru. Zespół nie powinien zmarnować takiego potencjału.

Marsz Red Bulla po tytuły, walka o lepsze wykorzystanie potencjału w Ferrari oraz Mercedesie, wyrównana rywalizacja o kolejne pozycje – tak wyglądają wstępne prognozy na sezon 2023 w Formule 1.

– Nic – odpowiedział Holender na pytanie, co chciałby jeszcze zmienić w swoim samochodzie przed pierwszym wyścigiem sezonu. Nie jest to dobry zwiastun dla rywali: pozostałe czołowe ekipy, Ferrari i Mercedes, przeżywały w Bahrajnie swoje problemy – niepokojąco podobne do tych, które trapiły je w zeszłorocznej kampanii.

Czerwone ferrari nieźle spisywały się na pojedynczych okrążeniach, ale tempo wyścigowe, na długich przejazdach, było już słabsze na tle Red Bulla. Tak jak w zeszłym sezonie pojawiały się problemy z ogumieniem. – Sprawdzaliśmy różne możliwości, różne ustawienia – tłumaczył nowy szef ekipy Frédéric Vasseur. – Niektóre rozwiązania się sprawdziły, inne okazały się błędne.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Formuła 1
Wilk z Wall Street w owczej skórze. Kim jest Toto Wolff?
Formuła 1
Wojna domowa u mistrzów świata. Wyścigowa potęga Red Bulla trzęsie się w posadach
Formuła 1
Formuła 1. Startuje Grand Prix Bahrajnu, faworyt jest tylko jeden
Formuła 1
Formuła 1. Moda na karbon
Formuła 1
Szef Red Bull Racing F1 w opałach. Wewnętrzne dochodzenie wobec Hornera