W ostatnich dwóch miesiącach resort mocno się pomylił w przewidywaniach dotyczących tempa wzrostu cen, ale jeżeli tym razem prognoza się sprawdzi, może być to argument przesądzający o podwyżce stóp procentowych w listopadzie.

– Jest to zaskakująco wysoka prognoza. Wprawdzie ministerstwo nie podało, co jest główną przyczyną wzrostu inflacji, ale można przypuszczać, że są to wyższe ceny żywności – mówi główny ekonomista BZ WBK Maciej Reluga. Jego zdaniem Rada Polityki Pieniężnej podniesie pod koniec listopada stopy procentowe o 0,25 pkt proc. do poziomu 5 proc. nawet gdyby inflacja okazała się niższa od prognoz. A w przyszłym roku – uważa Reluga – czekają nas jeszcze dwie podwyżki. I dodaje, że jeżeli wzrost cen żywności okaże się długotrwały, to kredyty mogą zdrożeć jeszcze bardziej.

Bank centralny rzadko przykłada większą wagę do cen żywności. Są one bowiem często zmienne i zależą od czynników, na które stopy nie mają wpływu (np. pogody). Ale jeżeli wzrost tych cen będzie się utrzymywać, może to wpłynąć na decyzje RPP. Już w komunikacie po ostatnim posiedzeniu Rada po raz pierwszy wskazała, że ceny żywności są zagrożeniem dla inflacji. Profesor Andrzej Wojtyna, jeden z kluczownych członków RPP, mówił niedawno: – Tego, co się teraz dzieje [wzrostu cen żywności – przyp. red.], nie można traktować jako przejściowego szoku.

A ceny żywności rosną z kilku powodów. W Europie Zachodniej zbiory były słabe i polscy producenci wykorzystują duży popyt. Ale najważniejsze są inne czynniki, dużo bardziej trwałe – rosnące zapotrzebowanie na biopaliwa oraz stopniowa zmiana diety Azjatów, którzy konsumują coraz więcej mięsa, kosztem warzyw i zbóż.