W I półroczu 2007 r. przedsiębiorstwa spoza branży finansowej wpłaciły do budżetu ponad 9 mld zł. Jeśli do tego dodamy banki i ubezpieczycieli, kwota wzrośnie do 11,5 mld zł. To o ok. 30 proc. więcej niż w 2006 r. – wynika z najnowszych danych GUS.
Aż 66 proc. tych wpływów zapewnia dziesięć z 40 klasyfikowanych branż. Czołówkę otwierają oczywiście banki, które zawsze dużo zarabiały i dużo oddawały do kasy państwa. Ale w tym roku pobiły rekord – ich podatek w połowie roku wyniósł aż 1,6 mld zł (przy 7 mld zł zysku netto). To niemal 14 proc. wszystkich wpływów od podmiotów zatrudniających powyżej 49 osób.
Drugi na tej liście jest sektor energetyczny – elektrownie, ciepłownie, Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo i spółki dystrybucyjne. Przy 4,3 mld zł zysków podatek dochodowy wyniósł prawie 880 mln zł. Kłóci się to nieco z powszechnym odczuciem, że firmom energetycznym brakuje pieniędzy, więc muszą podnosić ceny swoich produktów.
– To prawda, że zyski są całkiem spore. Ale potrzeby inwestycyjne o wiele większe – tłumaczy Tomasz Chmal, ekspert z Instytutu Sobieskiego. Wyjaśnia, że budowa bloku energetycznego o mocy 400 MW kosztuje ok. 2,2 mld zł. A Polska potrzebuje 30 tys. MW mocy, co pochłonie w najbliższych latach 165 mld zł. Około 40 proc. kwoty musi wyłożyć branża z własnych środków, reszta ma pochodzić z kredytów.
Dane GUS obalają też mit o niskiej opłacalności produkcji żywności. W I półroczu 2007 r. branża ta zanotowała 2,8 mld zł zysku i odprowadziła do budżetu prawie 600 mln zł. – Ale to bardzo wymagająca działalność – podkreśla Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności. – Jednostkowe marże są bardzo niskie, zyski przynosi tylko efekt skali. A ponieważ rynek jest bardzo konkurencyjny, walka toczy się o każdego klienta. Dużym firmom łatwiej jest ją wygrywać, małym producentom nie zawsze się to udaje.