Zmiany podatkowe nie są rewolucyjne. Od stycznia zaczyna obowiązywać odmrożona kwota wolna od podatku i podniesiony jest jeden z progów podatkowych.
Nieznacznie wzrasta kwota wolna od podatku. Teraz wynosi ponad 572 zł, a od stycznia prawie 587 zł. W tym roku podatku nie płacą ci, których dochody wynoszą 3013 zł – w przyszłym 3090 zł. Podniesiony zostaje także pierwszy próg podatkowy z 43 tys. 405 zł do 44 tys. 490 zł. Oznacza to, że możemy zarobić tysiąc złotych więcej, zanim zaczniemy płacić wyższy, 30-procentowy podatek. W 40-procentowy wpadamy tak samo jak w 2007 roku, czyli po zarobieniu 85 tys. 528 zł. 2008 jest ostatnim rokiem, kiedy płacimy podatek PIT w trzech stawkach. Później obowiązywać będą tylko dwie stawki: 18 i 32 proc. z jednym progiem podatkowym wynoszącym 85 528 zł.
Nieznacznie podwyższono koszty uzyskania przychodu. Im wyższe koszty, tym niższy podatek. Dla pracowników etatowych ustawa o podatku PIT przewiduje zryczałtowane koszty uzyskania przychodu. Dla pracujących w jednym miejscu, na jednym etacie, wzrosną z 1302 zł do 1335 zł. Jeśli zaś ktoś pracuje w innej miejscowości, niż mieszka, i dojeżdża do pracy, wówczas jego zryczałtowane koszty uzyskania przychodu wyniosą 1668 zł 72 gr.Ale najwięcej zamieszania w domowych budżetach i w budżecie państwa spowodowała wysoka ulga podatkowa na dzieci oraz kolejne obniżenie składki rentowej.
Ulga w kończącym się roku wynosi 1145 zł na każde dziecko. Można skorzystać z niej już przy najbliższym rozliczeniu podatku. W przyszłym roku będzie wyższa i wyniesie ponad 1173 zł. Stanie się tak dlatego, iż odlicza się od podatku dwie wysokości kwoty wolnej od podatku. Ta w przyszłym roku rośnie, wzrośnie więc ulga na dzieci.
Prof. Stanisława Golinowska z Instytutu Pracy i Polityki Społecznej zwraca uwagę, że stosowanie wysokiej ulgi podatkowej na wychowywanie dzieci jest klasycznym instrumentem polityki rodzinnej skierowanym do klasy średniej: – Odliczać taką ulgę mogą te rodziny, które mają odpowiednie dochody. Ale też w takich rodzinach na kształcenie dzieci wydaje się odpowiednio więcej pieniędzy.