– Trwają jeszcze dyskusje nad konkretnymi liczbami, ale chcielibyśmy pod koniec lutego przedstawić już konkretny plan obniżania deficytu finansów publicznych – zapowiedział wiceminister finansów Stanisław Gomułka.
Według wstępnych wyliczeń w tym roku miałby on wynieść około 2,6 – 2,7 proc. PKB, na przyszły rok, przy ograniczeniu wydatków sztywnych, resort chciałby zejść do poziomu 2 – 2,5 proc. PKB. Potem co roku byłby on obniżany o 1 – 0,5 proc. odpowiednio do 1,5 proc. PKB w 2010 roku i do 1 proc. PKB w 2011 roku.
To o wiele bardziej ambitny plan niż ten przedstawiony jesienią ubiegłego roku przez rząd Jarosława Kaczyńskiego. Wówczas planowano utrzymanie w 2007 i obecnym roku wyniku na poziomie 3 proc. PKB, w 2009 roku miałby on spaść do 2,8 proc., a w 2010 do 2,5 proc. PKB.
Rząd Donalda Tuska chce jednak zrobić wszystko, aby w tym roku nie pogorszyć wyniku z 2007 roku, który będzie zapewne znacznie lepszy od szacowanego wcześniej. Pomoże w tym bardzo niski deficyt budżetowy. Zamiast 30 mld zł państwu udało się pożyczyć jedynie 16,9 mld zł. W związku z tym, jak wyliczała wiceminister finansów Katarzyna Zajdel-Kurowska, deficyt sektora finansów publicznych w ubiegłym roku powinien mieścić się w przedziale 2,5 – 2,8 proc. PKB.
– Decyzja o szybszym obniżaniu deficytu finansów publicznych jest strategiczna – wyjaśnił Gomułka. – Będzie to ograniczenie nadrzędne w stosunku do innych decyzji dotyczących poziomu wydatków i obniżania podatków.