W ostatnim komunikacie RPP na próżno szukać sugestii co do kolejnych decyzji. Na uwagę zasługiwało zdanie, że w kierunku obniżenia inflacji powinny oddziaływać dotychczasowe podwyżki. Trudno powiedzieć, czy miało sugerować przerwę, czy może zbliżanie się do końca cyklu podwyżek. Po decyzji marcowej wnioski były podobne jak poprzednio – kolejne decyzje będą zależały od kolejnych danych. A wszystkie opublikowane w kwietniu były gołębie – spadła inflacja, produkcja i sprzedaż wyraźnie spowolniły, wzrost płac był niższy od oczekiwań i średniej z poprzednich miesięcy, sytuacja na globalnym rynku finansowym jest daleka od stabilizacji. Choć w pierwszym kwartale wzrost PKB będzie wyraźnie powyżej 5 proc. (ale już raczej nie 6 proc., jak oczekiwali optymiści), to w drugiej połowie roku prawdopodobne jest spowolnienie poniżej potencjalnego tempa wzrostu.

Jednostkowe koszty pracy rosną wciąż bardzo szybko mimo spowolnienia płac oraz zatrudnienia i prawdopodobnie szybko to się nie zmieni. Jednak czy miałby to być argument za kolejnymi podwyżkami w maju, czerwcu?

Dlatego jeśli nie teraz, to kiedy rada miałaby zrobić przerwę w podwyżkach? Dodatkowy argument to sytuacja na rynku walutowym. Gdy w podwyżkę w kwietniu przestali wierzyć nawet ci uczestnicy rynku, którzy przed publikacją ostatnich danych widzieli taką możliwość, zaskakująca podwyżka mogłaby wzmocnić presję na aprecjację złotego. Z drugiej strony jest szansa, że brak podwyżki pogłębiłby nieco obserwowaną ostatnio korektę. Polscy eksporterzy wydają się już pogodzeni z trendem na umocnienie złotego i prawdopodobnie wykorzystaliby korektę do zabezpieczania przyszłych transakcji. W ten sposób, sami przyczyniliby się do powrotu złotego do trendu na umocnienie, który jednocześnie pomagałby walczyć z inflacją.

Podwyżka dziś byłaby uzasadniona, gdyby RPP była spóźniona z decyzjami. Niektórzy członkowie tak uważają, bo proponowali ostatnio podwyżkę o 0,5 pkt proc. Nie sądzę by tak myślała większość w radzie. Również branie pod uwagę przez rynek możliwości obniżek stóp za rok jest przedwczesne – inflacja tak szybko nie spadnie do celu, a spowolnienie nie będzie aż tak dotkliwe.

Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK