Według ustawy miał wynieść 27,1 mld zł. Już dziś resort finansów szacuje jednak, że nie będzie on wyższy niż 22,9 mld zł.

Dlaczego tak wolno rząd wydaje publiczne pieniądze? Na początku września, gdy wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska zapowiadała, że po ośmiu miesiącach deficyt sięgnie zaledwie 700 – 750 mln zł, tłumaczyła, że dysponenci nie radzą sobie z umowami. – Są opóźnienia w przetargach, poślizgi w podpisywaniu kontraktów inwestycyjnych – twierdziła wiceminister. Do końca roku sytuacja ma się poprawić. Resorty z pewnością przyspieszą działania związane z wydatkami w ostatnich miesiącach roku.

Nie ma jednak szans, aby nadgonić harmonogram. Według opublikowanego pod koniec lutego planu wykonania budżetu od stycznia do sierpnia deficyt miał wynieść 15,56 mld zł, czyli 57,4 proc. rocznego planu.

Do końca sierpnia dochody budżetu państwa sięgnęły 173 025,7 mln zł, czyli 61,4 proc. planu, a wydatki wyniosły 173 351 mln zł, czyli 56,1 proc. Łącznie wpływy z podatków pośrednich to 63,4 proc. rocznego planu, z podatku dochodowego od osób prawnych (CIT) wpłynęło 67,2 proc. założonej kwoty, natomiast z podatku od osób fizycznych (PIT) – 66,4 proc. Przychody z prywatyzacji wyniosły 700,5 mln zł, czyli 30,5 proc. z zakładanych 2,3 mld zł.

W projekcie przyszłorocznego budżetu rząd założył, że w 2008 r. dochody będą wyższe o ok. 1,2 mld zł od pierwotnie planowanych. Więcej do kasy wpłynie podatków od osób fizycznych (o 3,5 mld zł), od firm (1,6 mld zł), od gier (o 310 mln zł) i z akcyzy (o 300 mln zł). Niższe, niż prognozowano, będą wpływy z podatku od towarów i usług (o 2,8 mld zł) i innych, niepodatkowych – o ponad 1 mld zł.