Od 1 stycznia 2009 roku przestają obowiązywać trzy stawki podatkowe na poziomie 19, 30 i 40 proc. W zamian wszyscy, których roczne dochody nie przekroczą 85,5 tys. zł, zapłacą podatek w wysokości 18 proc. Pozostali podatnicy oddadzą fiskusowi 32 proc. swoich dochodów.
Z wyliczeń Izby Skarbowej w Białymstoku opublikowanych przez GUS wynika, że na reformie podatkowej, w zależności od przychodów, podatnicy zyskają od kilkuset do kilku tysięcy złotych rocznie.
– Pozytywne zmiany w naszych portfelach odczujemy już pod koniec stycznia 2009 roku, gdy od naszego wynagrodzenia pobrana zostanie po raz pierwszy niższa zaliczka na podatek dochodowy – wyjaśnia Radosław Hancewicz, rzecznik prasowy Izby Skarbowej w Białymstoku.
Zdaniem Ministerstwa Finansów obniżka podatków dochodowych pozwoli na utrzymanie konsumpcji indywidualnej. Według aktualnych prognoz rządu ma ona w 2009 roku wzrosnąć o 4,4 proc. – W sumie w kieszeniach podatników w przyszłym roku w porównaniu z 2007 rokiem zostaną 32 mld zł, z czego tylko 5,2 mld zł przypada na drugą i trzecią grupę podatkową – wyjaśniła Elżbieta Suchocka-Roguska, wiceminister finansów. – Jeżeli tylko część tej kwoty zostanie wydana, to gospodarka też odczuje pozytywny efekt obniżenia podatków.
Jej zdaniem możliwe jest, że całe 32 mld zł zwiększą popyt konsumpcyjny.Z szacunkami rządu zgadza się Ryszard Petru ze Szkoły Głównej Handlowej. – Pojedynczy człowiek zarabiający niespełna 2 tys. zł zyska na obniżce sto kilkadziesiąt złotych rocznie, ale trzeba wziąć pod uwagę, że takich jest większość i wszyscy oni wydadzą nadwyżkę co do grosza. A to przełoży się na wzrost konsumpcji – mówi ekonomista.