Kanclerz nie mówi jednak, kiedy konkretnie obniżki miałyby wejść w życie. Eksperci liczą się z tym, że wychodzenie z kryzysu będzie powolne i niemieckiej gospodarce po obecnym spadku w granicach 6 proc. grozi stagnacja w roku przyszłym, a nawet w 2011. Dlatego właśnie planowana obniżka podatków miałaby zostać zrealizowana w terminie późniejszym.
– Takie obietnice to nic innego jak wielkie kłamstwo – ocenia propozycje chadeków i kanclerz Merkel „Financial Times Deutschland”, przypominając o katastrofalnym stanie finansów publicznych. W tym roku rząd federalny zmuszony zostanie zaciągnąć 86 mld euro nowych długów. To osiem razy więcej, niż przewidywano jeszcze przed rokiem. W roku 2010 nowe długi będą jeszcze o kilkadziesiąt miliardów wyższe. Jak się oblicza, w 2013 r. poziom zadłużenia sięgnie 80 proc. PKB przy ok. 60 proc. obecnie.
Dlatego mnożą się propozycje zwiększenia ulgowego podatku VAT na szereg towarów (żywność, książki) z obecnych 7 do 9,5 proc. Nie brak pomysłów bardziej radykalnych i objęcia wszystkich towarów i usług jednolitym VAT w obecnej wysokości 19 proc. Zapewniłoby to budżetowi rocznie co najmniej 20 mld euro dodatkowych dochodów. Odrzuca je zdecydowanie rząd zapewniając, że żadnych podwyżek nie będzie. Podatek VAT został dwa lata temu podwyższony o 3 pkt proc. i przed wyborami żadna z liczących się sił politycznych nie zdecyduje się na takie rozwiązanie. Tym bardziej że CDU/CSU proponowała przed poprzednimi wyborami podwyżki VAT, co omal nie skończyło się porażką ugrupowania Angeli Merkel.
Trwa też ożywiona dyskusja, jak rozruszać gospodarkę. – Konieczny jest trzeci pakiet koniunkturalny wart 25 mld euro – mówi Hans-Werner Sinn, szef prestiżowego monachijskiego instytutu IFO. Twierdzi, że dwa obecne, na łączną sumę 80 mld euro, zostały uchwalone za wcześnie i nie przyniosą zamierzonych rezultatów. – Najpóźniej w 2010 r. musimy rozpocząć proces konsolidacji budżetu. Inaczej grozi nam eksplozja zadłużenia zagrażająca dalszemu rozwojowi gospodarczemu – odpowiada Karl-Theodor zu Guttenberg, minister przemysłu.
[ramka][srodtytul]Finanse[/srodtytul]
Polscy ekonomiści, przedsiębiorcy, politycy, eksperci, a nawet byli ministrowie finansów przekonują, że pieniądze na pokrycie dziury budżetowej można znaleźć w inny sposób, niż zwiększając podatki. „Rz” zainicjowała akcję, która ma podpowiedzieć ministrowi finansów Jackowi Rostowskiemu, gdzie może szukać środków na zwiększenie dochodów państwa w 2010 r. Staramy się też pokazać, ile złego może wyrządzić firmom, podatnikom i całej gospodarce zwiększenie obciążeń, które i tak już są bardzo wysokie. Poza tym, jak pokazują historyczne przykłady, zwiększanie danin nie musi prowadzić do zwiększenia dochodów. Przeciwnie – w wielu wypadkach wpływy z podatków mogą spaść, bo odrodzi się szara strefa. Obniżka zaś zawsze skutkowała zwiększonymi dochodami państwa.