Plan ministra skarbu Aleksandra Grada zakładał sprzedaż majątku za 36,7 mld zł. Ale ekonomiści nie wierzą, że rządowi uda się uzyskać z prywatyzacji do końca 2010 r. taką kwotę. Ostrzegają, że bez znacznych sum ze sprzedaży udziałów w państwowych firmach i bez obniżki poziomu potrzeb pożyczkowych Polska będzie miała ogromne problemy z utrzymaniem zadłużenia w ryzach.
Trudno też będzie spełnić żądanie Brukseli i obniżyć deficyt sektora finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB w 2012 r.
Także Międzynarodowy Fundusz Walutowy uważa, że konieczne jest podjęcie działań, aby zadłużenie nie zbliżyło się do poziomu 60 proc. PKB. Rząd cały czas podtrzymuje, że dług w relacji do PKB sięgnie w tym roku 51,5 proc. i nie zbliży się do 55 proc. PKB. – Nie jesteśmy zaniepokojeni rozwojem sytuacji, ale uważamy, że konieczne jest podjęcie odpowiednich działań – powiedział agencji Reuters Mark Allen z MFW.
– Realny poziom przychodów, jaki możemy osiągnąć, sprzedając państwowe spółki, to 10 – 15 mld zł – wyjaśnia były minister finansów Mirosław Gronicki. – Przy takim scenariuszu w przyszłym roku zadłużenie sektora finansów publicznych może się zbliżyć do 60 proc. PKB. W jego opinii już w tym roku może osiągnąć 54 – 55 proc. PKB. Nawet jeśli nastąpi lekkie przyspieszenie gospodarki, o którym mówił premier, i wzrost PKB sięgnie 2 – 3 proc., dochody budżetu wzrosną o około 6 – 9 mld zł. To za mało, aby się ustrzec przed niebezpiecznym zbliżeniem do ostatniego – trzeciego progu ostrożnościowego. Właśnie osiągnięcie poziomu 60 proc. w PKB w myśl ustawy o finansach publicznych nakłada na rząd konieczność zrównoważenia budżetu w następnym roku.
Co zrobić, aby takiej groźby uniknąć? Recepta ekonomistów jest prosta – trzeba zmniejszyć potrzeby pożyczkowe, czyli zwiększyć dochody i obniżyć wydatki państwa.