Władimir Putin ogłosił, że rosyjski rząd odstępuje od wcześniej zapowiadanego udziału w wykupie obligacji Międzynarodowego Funduszu Walutowego (Rosja miała kupić papiery za 10 mld dol.). Nie będzie też uczestniczył w programie SDR – nabycia przez członków funduszu quasi-waluty (Special Drawing Rights).
Kreml miał prawo do otrzymania SDR równowartości 8,84 mld dol. z udostępnionej z końcem sierpnia swoim członkom (proporcjonalnie do liczby głosów) puli wartej 250 mld dol. Otrzymane SDR kraje będą mogły sprzedawać innym państwom za walutę, np. do pokrycia ujemnego bilansu płatniczego. Kraje kupujące dzięki temu mogą dywersyfikować swoje rezerwy.
[wyimek]750 mld dol. to wartość środków w dyspozycji MFW zadeklarowana w kwietniu na szczycie G20[/wyimek]
Aleksiej Kudrin, wicepremier i minister finansów, tłumaczył decyzję rządu tym, że Rosja ma dziś wystarczająco wysokie rezerwy złoto-walutowe (405 mld dol. na koniec sierpnia) i nie potrzebuje pieniędzy funduszu. Stanowisko Moskwy ma jednak drugie dno. Rosjanie od dawna chcą osłabić dominującą rolę USA w MFW. Stany mają tam 17,5 proc. głosów, podczas gdy druga Japonia – 6,3 proc., a trzecie Niemcy – 5,5, proc.
– W MFW rządzą USA, ale kraje bogate nie są chętne, by zapełniać kasę funduszu. Chcą, by zrobiły to państwa, które zgromadziły duże rezerwy, jak Chiny, Japonia, Arabia Saudyjska czy Rosja – mówił „Rz” Andriej Gangan, główny analityk moskiewskiej kompanii finansowej Kalita-Finans.