[b][link=http://www.rp.pl/artykul/386553.html] Wideokomentarz Elżbiety Glapiak[/link][/b]
Resort finansów przygotowuje na najbliższe dwa lata pakiet działań, które pomogą w utrzymaniu zadłużenia poniżej 55 proc. PKB i w uniknięciu konsekwencji, jakie jego przekroczenie niesie. Chodzi o konieczność zamrażania poziomu deficytu budżetowego oraz podwyżek pensji dla budżetówki i waloryzacji rent i emerytur. Z informacji „Rz” wynika, że rząd zastanawia się wręcz nad zawieszeniem obowiązywania tego progu.
– Radykalne ograniczanie wydatków mogłoby bowiem spowolnić nasz wzrost gospodarczy – mówi jeden z polityków Platformy Obywatelskiej. To wymagałoby zmian ustawowych, czyli przekonania partnera koalicyjnego, opozycji i prezydenta do ich poparcia. A wszystko przez to, że być może już w 2010 roku zadłużenie naszego kraju zbliży się do progu ostrożnościowego zapisanego w polskim prawie. Rząd oficjalnie przyszłoroczne zadłużenie wobec PKB wylicza na 54,7 proc., ale Komisja Europejska uważa, że dług Polski sięgnie aż 59,7 proc. PKB. Podjęcie radykalnych działań, aby ograniczyć zadłużenie lub odsunąć groźbę ograniczeń w prowadzeniu polityki fiskalnej, jest więc konieczne.
Oficjalnie żadne propozycje Jacka Rostowskiego nie są jeszcze znane, jednak nieoficjalnie politycy rządowi sondują już kilka możliwych scenariuszy. – Mówi się nawet o zawieszeniu na dwa lata obowiązywania progu określonego w ustawie o finansach publicznych – dodaje rozmówca „Rz”. Resort finansów w stanowisku przesłanym „Rz” twierdzi, że ministerstwo nic w tej sprawie zrobić nie może, gdyż to kompetencja parlamentu i prezydenta. – Dla inwestorów na rynku długu progi są gwarancją, że zadłużenie danego kraju nie wymknie się spod kontroli – przekonuje Piotr Kalisz z Citi Handlowego. – Jednak dla inwestorów giełdowych realizacja scenariusza ograniczającego radykalnie wydatki państwa oznacza spowolnienie gospodarcze i zawirowania na rynku akcji – dodaje.
Zdaniem Jakuba Borowskiego, ekonomisty Invest-Banku, rynek na propozycję zawieszenia obowiązywania progów mógłby zareagować bardzo dobrze, ale pod warunkiem, że jednocześnie rząd zaproponowałby szerokie reformy. – Myślę, że opozycja i prezydent nie mieliby nic przeciwko zawieszeniu obowiązywania progów, jednak rząd musiałby się jednocześnie zobowiązać, że przeprowadzi potrzebne zmiany oraz rozszerzy prywatyzację bez ograniczania inwestycji – mówi ekonomista.