Zamęt w gospodarce 20 lat po upadku Muru Berlińskiego. Co poszło nie tak?

Specjalnie dla "Rzeczpospolitej" - Juan Zalduendo, starszy ekonomista w biurze głównego ekonomisty Banku Światowego dla Europy i Azji Środkowej

Aktualizacja: 11.01.2010 19:21 Publikacja: 11.01.2010 15:49

Berlin. 9 listopada 2009 r. Gigantyczne domino symbolizujące Mur Berliński

Berlin. 9 listopada 2009 r. Gigantyczne domino symbolizujące Mur Berliński

Foto: Fotorzepa

Region Europy Środkowej i Wschodniej był dla Banku Światowego wzorcem do wspierania przemian rynkowych w innych krajach świata. Słabe gospodarczo kraje, nękane latami niedoborów i centralnego planowania, nie ucierpiały podczas globalizacji. Nawet potrafiły z niej skorzystać

Kiedy jednak przyszedł kryzys finansowy, a po nim większość świata ogarnęła recesja, okazało się że wiele przemian nie zostało jeszcze dokończonych. Zaskoczeniem było zwłaszcza to, że kraje, które wydawały się najbliższe rozwiniętym gospodarkom - republiki bałtyckie, ucierpiały najbardziej.

Produkt Krajowy Brutto w regionie Europy i Azji Środkowej obejmującego Europę Środkową i Wschodnią Turcję i kraje b. ZSRR — wspierany integracją finansową, handlem i przepływem siły roboczej — rósł w nowym tysiącleciu średnio o 6 proc. rocznie. Ten region był wzorcem dla globalizacji. W 2008 r. obroty handlowe w tym regionie były największe w rozwijającym się świecie i wynosiły ok. 50 proc. PKB. Produkcja przemysłowa regionu zwiększała integrację pionową z firmami ponadnarodowymi z Europy Zachodniej.

We wrześniu 2008, po krachu banku Lehman Brothers ta bonanza skończyła się. Kryzys szybko ogarnął wszystkie trzy kanały integracji — najpierw ustał napływ kapitału (i kredytów), potem doszło do spadku eksportu i zmniejszenia przekazów zarobionych za granicą pieniędzy. Mocno zmalał realny PKB. Załamały się przychody rządów, coraz bardziej zależnych od cyklicznie zmieniających się podatków.

A mimo tego, nie wszystkie kraje regionu zostały dotknięte w równym stopniu. PKB Łotwy zmalało w 2009 r. o 18 proc. w Czechach o 41 proc. Większa gospodarczo Polska wypadnie znacznie lepiej notując lekki wzrost. Wszystkie te trzy kraje są zintegrowane finansowo. Prawie 85 proc. czeskiego sektora bankowego i 65 proc. łotewskiego ma zagranicznych właścicieli. Kupowanie tych aktywów było zyskowne dla banków zachodnioeuropejskich — zwrot od kapitału akcyjnego był wyższy dla banków obecnych w regionie niż dla tych, które obsługiwały tylko własne rynki. Jednak stosunek kredytów do depozytów wynosił na Łotwie ponad 250 proc. w porównaniu z 80 proc. w Czechach. W odróżnieniu od Łotwy, gdzie wzrost kredytów był finansowany z zagranicy, Polska i Czechy miały mniejsze wskaźniki wzrostu kredytów dla sektora prywatnego i korzystały z rodzimych źródeł finansowani. Zewnętrzne zachwianie równowagi nasilało się przed kryzysem, ale i w tym przypadku również istnieją różnice między krajami. Zwłaszcza różnił się tzw. mix bezpośrednich inwestycji zagranicznych i przepływów tworzących dług. Wprawdzie większość tych przypadków nierównowagi pochodziła z sektora prywatnego, to kilka krajów miało do czynienia z nierównowagą sektora publicznego, żeby wymienić Węgry i Rumunię, gdzie deficyty finansów publicznych odegrały rolę.

[srodtytul]Czym wyjaśnić różnice?[/srodtytul]

Odpowiedź znajduje się w różnicach warunków początkowych i w czynnikach specyficznych dla danego kraju. Dwie z tych różnic są warte odnotowania.

• Po pierwsze, okres przed kryzysem charakteryzował się dużą globalną płynnością, ale różnym był stopień atrakcyjności krajów tego regionu jako miejsca napływu kapitałów tworzących dług. Po części był to uboczny produkt sukcesu danego kraju w zmniejszaniu inflacji. Np. jeśli inflacja była wysoka, to banki realizowały opcje handlowe pożyczając zagranicą na niski procent, następnie udzielały kredytów w swoim kraju po wyższej stopie i zatrzymywały dla siebie różnicę. Tak było w republikach bałtyckich, niektórych krajach zachodnich Bałkanów i w większych krajach WNP.

• Po drugie, niektóre kraje dokonujące przemian prowadziły w okresie przed kryzysem zdyscyplinowaną politykę fiskalną, co pozwalało utrzymać niskie stopy procentowe i było dodatkowym czynnikiem zniechęcającym do napływu kapitału. W związku z tym, mimo tendencji do aprecjacji kursu walutowego na skutek rosnącej wydajności, pożyczanie w miejscowej walucie w niektórych krajach, np. w Czechach, było nadal atrakcyjniejsze od pożyczania w dewizach.

Globalny kryzys finansowy trafił do zintegrowanych finansowo krajów również poprzez mniejsze niż pełne przesuniecie terminów spłat długu zagranicznego.

Deficyty na rachunku bieżącym trzeba było dostosować do dostępnych środków finansowych, np. w skrajnym przypadku potrzebna była stawka 100 proc. dla zachowania równowagi rachunku bieżącego. Jako, że w przededniu kryzysu deficyty odzwierciedlały nadwyżkę prywatnego spożycia nad przychodami, to większość działań dostosowawczych gdy doszło do wybuchu kryzysu przybrała formę redukowania prywatnej konsumpcji. A okres od upadku Lehman Brothers również wykazał różnice w postępowaniu i wynikach krajów, które zależą od zewnętrznego finansowania. Np. przyszłość gospodarki Estonii zależy od zobowiązań szwedzkich banków matek wobec ich filii.

Sytuacja jest jednak bardziej złożona na Łotwie i Ukrainie, gdzie większa część systemu bankowego ma krajowych właścicieli. Banki te bardziej więc zależą od hurtowych źródeł finansowania z zagranicy.

[srodtytul]Pierwsze wnioski[/srodtytul]

Po pierwsze: skoordynowane działania polityczne pozwoliły uniknąć systemowego kryzysu regionalnego. Z satysfakcją można było obserwować, że zbiorowe działania międzynarodowych instytucji finansowych, Komisji Europejskiej, banków-matek oraz krajowych i zagranicznych organów nadzoru zapewniły utrzymanie zaangażowania banków-matek w regionie. Silne powiązania podmiotów z ich filiami okazały się źródłem ich siły i odporności — przynajmniej tak jest dotychczas.

W istocie spadek przepływów transgranicznych był największy między krajami, które zależały do hurtowego finansowania. Z kolei duże pakiety wsparcia finansowego przyczyniły się od ograniczenia tej wrażliwości. Oczywiście wyzwaniem średnioterminowym jest zapewnienie konsolidacji fiskalnej ze względu na to, że zdolność utrzymania długu na pewnym poziomie stanie się w końcu głównym zadaniem.

Po drugie: trze uznać, że zachwianie równowagi przed kryzysem nie towarzyszyły nieodpowiednie polityki fiskalne. Wiele powiedziano już o wzroście kredytów w okresie przed wybuchem kryzysu.

Główną lekcją z kryzysu jest to, że jeśli sektor prywatny chce uzyskać znaczącą nierównowagę między oszczędzaniem i inwestowaniem, to sektor publicznym musi zrobić wszystko, by przeciwdziałać takim zapędom, aby przeciwdziałać takiemu apetytowi. Tyle, że okres poprzedzający kryzys, to czas wysokiej płynności i nierównowagi finansowania w sektorze prywatnym. To z kolei zdecydowanie ograniczyło zasięg jednego z instrumentów — samoistnego osiągania gospodarczej równowagi.

Po trzecie: wyzwaniem będzie utrzymanie międzynarodowej konkurencyjności w świecie zmniejszonych przepływów kapitału i bardziej wybrednych inwestorów. Wysoki wzrost w latach poprzedzających kryzys sprawił, że firmy w krajach dokonujących przemian natrafiały na ograniczenia swych zdolności w infrastrukturze i w naborze wykwalifikowanych pracowników — pozytywny wpływ odejścia od centralnego planowania już się wyczerpał. Tempo wzrostu w latach przed kryzysem ograniczyło możliwości rządów w zapewnianiu dóbr publicznych. Ze względu na prawdopodobne napięcia w finansach publicznych w przyszłości zasadnicze znaczenie zyska wdrażanie polityki przyciągającej prywatne inwestycje w infrastrukturę i w podnoszenie kwalifikacji pracowniczych.

[srodtytul]Świat po kryzysie[/srodtytul]

Wzrost przed kryzysem był napędzany globalną płynnością. Dostosowanie się do funkcjonowania w warunkach ograniczonego finansowania zewnętrznego będzie wyzwaniem dla wszystkich krajów, także dla Polski. Trzeba będzie przyspieszyć restrukturyzację długów banków, firm i gospodarstw domowych, unikając pobłażliwości tam gdzie to możliwe, bo wiadomo, że opóźnia ona wyłapanie słabych punktów w bilansach i może jeszcze bardziej opóźnić wiadome już słabe ożywienie gospodarcze. Kiedy kryzys można było już zacząć oceniać, pojawiły się opinie, że kraje mniej zintegrowane z gospodarką światową mniej odczuły związane z nim dolegliwości. To tautologia, bo z definicji izolacja chroni kraj przed wydarzeniami wywoływanymi przez czynniki zewnętrzne. Taka izolacja uniemożliwiałaby również korzystanie z najlepszych lat nowego tysiąclecia. I na przykład nawet po uwzględnieniu drastycznego spadku PKB na Łotwie, ten kraj nadal osiąga przyrost dochodów per capita w ostatniej dekadzie znacznie powyżej tego, niż większość krajów na świecie.

Nie ma wątpliwości, że kryzys jest poważnym wyzwaniem dla Polski i innych krajów regionu. Jednakże nie wolno zapominać o tym, co osiągnięto w historycznych dniach roku 1989. W Polsce i w regionie nastąpiły zasadnicze zmiany i stworzono tam udane i konkurencyjne gospodarki rynkowe. Poprawiły się warunki życia, a miliony ubogich wydobyto z ubóstwa. I nawet jeśli kryzys oznacza również, że część z tych zdobyczy zostanie niestety stracona, to i tak sytuacja jest i będzie lepsza, niż w krytycznym roku 1989. Nie ma miejsca więc na wątpliwości, że dzięki dobrze znanym umiejętnościom rozwiązywania trudności, kraje tego regionu z powodzeniem dadzą sobie radę w świecie po kryzysie.

Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Finanse
Gdzie podziały się nadwyżki finansowe Polaków
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska