W czwartek rano szefowie rządów krajów Grupy Wyszehradzkiej spotkali się w Brukseli, tuż przed rozpoczęciem unijnego szczytu 27 państw. Na tradycyjne już śniadanie czwórka premierów zaprosiła dodatkowo Hermana Van Rompuya, przewodniczącego Rady Europejskiej, który od kilku miesięcy kieruje nadzwyczajną grupą antykryzysową. To ona ma przygotować propozycje reformy zarządzania gospodarczego. Dziewięć krajów, w tym Polska, chcą, aby w reformie znalazł się zapis o nowym sposobie liczenia długu publicznego: pomniejszenie go o aktywa ulokowane w prywatnych funduszach emerytalnych. Zdaniem wnioskodawców europejskie metody statystyczne karzą kraje, które reformy przeprowadziły.

Van Rompuy usłyszał to wczoraj wyraźnie od premierów Polskim, Czech, Słowacji i Węgier należących do emerytalnej „dziewiątki”. – Herman Van Rompuy dowiedział się, że Wyszehrad jest jednolity w swoim poglądzie – powiedział Tusk dziennikarzom. Na razie jednak nie ma wymaganego jednomyślnego poparcia ze strony 27 państw. – Nie wszyscy się zgadzają, ale krok po kroku idziemy do przodu – uważa premier. Wyniki prac grupy Van Rompuya będą przedstawione z 28 i 29 października na następnym szczycie UE.

[wyimek]40 proc. PKB wyniósłby dług publiczny Polski po zmianie zasad jego liczenia[/wyimek]

Jednym z głównych oponentów są Niemcy, które boją się, że jakiekolwiek łagodzenie zasad liczenia zadłużenia fiskalnego będzie precedensem, który zechcą wykorzystać inni. Tusk przekonuje, że w zamian za zgodę Polska gotowa jest poprzeć radykalny niemiecki postulat dotyczący możliwości bankructwa państwa UE w razie jego niewypłacalności.

Według obliczeń Ministerstwa Finansów zmiana sposobu liczenia aktywów OFE w statystyce finansów publicznych zmniejszyłaby dług państwa do 40 proc. produktu krajowego brutto. Równolegle redukcji uległby także deficyt sektora finansów publicznych. To nie tylko pokazałoby nasz kraj od lepszej strony, ale też w przyszłości pomogło wejść do strefy euro czy uniknąć unijnych sankcji za nadmierne zadłużenie. W pakcie stabilności i wzrostu maksymalne pułapy wynoszą 60 proc. PKB dla długu i 3 proc. PKB dla deficytu. Według prognozy Komisji Europejskiej dla Polski te wskaźniki mają w tym roku wynieść 54 proc. i 7,3 proc. PKB.