Wprowadzenie takiej listy zakłada projekt ustawy o narodowym programie nadzoru właścicielskiego. To dokument przygotowany przez członków Rady Gospodarczej przy premierze i Ministerstwo Skarbu. Szykuje on rewolucję w dotychczasowych standardach zarządzania firmami, których strategicznym właścicielem jest państwo. Nowe reguły, zgodnie z którymi członków rad nadzorczych ma wyłaniać powoływany przez premiera na trzyletnią kadencję komitet nominacyjny przy wsparciu wyspecjalizowanych firm doradczych, mają dotyczyć maksymalnie 20 firm. Te firmy w opinii Rady Gospodarczej mają nie tylko masę krytyczną dla gospodarki narodowej, ale rozwojowy potencjał europejski. Są to np.: PKN Orlen, PZU, PKO BP, KGHM czy Polska Grupa Energetyczna.

– Ustawa jest w tej chwili opracowywana przez Komitet Stały Rady Ministrów. Wspólnie z ministrem Michałem Bonim uważamy, że pod koniec tego miesiąca wejdzie pod obrady rządu, i mamy nadzieję, iż uda się ją w trybie przyspieszonym uchwalić w Sejmie jeszcze do końca tego roku – mówi „Rz“ Adam Jasser, sekretarz Rady Gospodarczej przy premierze.

Konkursy i egzaminy do rad nadzorczych państwowych spółek (ale i ustawa kominowa) pójdą w tej grupie w odstawkę, bo poprzeczkę trzeba ustawić znacznie ponad biurokratyczno-formalistycznymi kryteriami. Rotacje kadrowe w radach nadzorczych zazwyczaj mają miejsce podczas walnych zgromadzeń podsumowujących rok. Zwyczajowo odbywają się one do końca czerwca. By nowe zasady zostały wcielone w życie, wybór komitetu nominacyjnego musi nastąpić najpóźniej wiosną. Wówczas wraz zakończeniem sezonu walnych zgromadzeń do rad nadzorczych tej wybranej grupy firm będą mogli wejść nowi ludzie.

Punktem odniesienia dla tego projektu jest Norwegia, gdzie udało się stworzyć taki system zarządzania majątkiem państwowym, który nie odbiega od prywatnego. – Pytanie, czy w Polsce uda się stworzyć apolityczny komitet nominacyjny – mówi prezes jednej z firm doradztwa personalnego.