Irlandczycy nie chcą pomocy Unii

Żadne naciski nie są w stanie skłonić rządu w Dublinie do skorzystania z unijnej pomocy finansowej

Aktualizacja: 18.11.2010 10:07 Publikacja: 18.11.2010 05:18

Ożywienie zmniejszyłoby napięcia w finansach Zielonej Wyspy. Ale obecne prognozy wskazują na powolny

Ożywienie zmniejszyłoby napięcia w finansach Zielonej Wyspy. Ale obecne prognozy wskazują na powolny wzrost PKB.

Foto: Rzeczpospolita

Irlandczycy nadal wierzą, że są w stanie uratować gospodarkę sami, bo mają na to pieniądze. Jeśli wystąpią o pomoc, to jedynie dla banków. I zarzekają się: nie ma żadnej możliwości, żeby zrezygnowali z superniskiej stawki podatku CIT – 12,5 proc.

Ten kraj nie ma dzisiaj problemów podobnych do Grecji czy Hiszpanii, które mają kłopoty z konkurencyjnością gospodarki i muszą szukać nowego jej modelu. Nie nęka go też problem, z jakim boryka się Portugalia, która przed obecną recesją nie mogła się pochwalić szybkim tempem rozwoju gospodarki. Dublin ma jeden problem: potwornie zadłużone banki, które nigdzie poza Europejskim Bankiem Centralnym nie zdobędą finansowania.

Dlatego wczoraj, pod naciskiem Brukseli, Irlandczycy zgodzili się na przyjęcie misji Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Komisji Europejskiej i EBC, która ma sprawdzić, czy ten kraj rzeczywiście nie potrzebuje pomocy z zewnątrz. Premier Brian Cowen zapewnił, że nie ma zamiaru rozmawiać o jakimkolwiek programie ratunkowym podobnym do tego, który działa w Grecji. Z kolei unijny komisarz ds. ekonomiczno-walutowych Olli Rehn ujawnił, że misja zamierza intensywnie współpracować z Irlandczykami, aby„ znaleźć najlepszy sposób, by wesprzeć zmniejszenie ryzyka przede wszystkim związanego z sektorem bankowym”. – Ta wizyta może być postrzegana jako przygotowanie potencjalnego programu pomocowego, gdyby Irlandia o to wystąpiła, a kraje strefy euro uznały za wskazany – podkreślał Rehn.

Nie wydaje się jednak, by rząd w Dublinie o taką pomoc miał wystąpić. Minister finansów Brian Lenihan zapewniał, że jego budżet przewidujący cięcia warte 15 mld euro w ciągu czterech lat spotkał się z bardzo przychylnym przyjęciem przez pozostałych ministrów finansów strefy euro. Nie negował jednak, że sektor bankowy jego kraju może wymagać nawet ponad 50 mld euro. Zdaniem inwestorów te wyliczenia są niestety zbyt skromne. Nie brak i takich, którzy liczą, że Irlandia będzie zmuszona do ogłoszenia restrukturyzacji swojego długu.

Według ministra finansów Jacka Rostowskiego nie ma ryzyka rozprzestrzeniania się problemów Irlandii na Europę Środkowo-Wschodnią. – Irlandia nie musi finansować się na rynku przez najbliższe sześć miesięcy, więc mamy czas, aby problem rozwiązać – mówił wczoraj w Brukseli Rostowski.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

[mail=d.walewska@rp.pl]d.walewska@rp.pl[/mail][/i]

Irlandczycy nadal wierzą, że są w stanie uratować gospodarkę sami, bo mają na to pieniądze. Jeśli wystąpią o pomoc, to jedynie dla banków. I zarzekają się: nie ma żadnej możliwości, żeby zrezygnowali z superniskiej stawki podatku CIT – 12,5 proc.

Ten kraj nie ma dzisiaj problemów podobnych do Grecji czy Hiszpanii, które mają kłopoty z konkurencyjnością gospodarki i muszą szukać nowego jej modelu. Nie nęka go też problem, z jakim boryka się Portugalia, która przed obecną recesją nie mogła się pochwalić szybkim tempem rozwoju gospodarki. Dublin ma jeden problem: potwornie zadłużone banki, które nigdzie poza Europejskim Bankiem Centralnym nie zdobędą finansowania.

Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje