Reklama

Cięcie deficytu – każdy straci 3 tys. zł.

Konieczne cięcie deficytu do 3 proc. PKB będzie dla Polaków bolesne – wynika z wyliczeń „Rzeczpospolitej"

Publikacja: 09.03.2011 00:01

Cięcie deficytu – każdy straci 3 tys. zł.

Foto: Fotorzepa, Szymon Laszewski Szymon Laszewski

– Wszystkich nas dotkną cięcia, jakie wprowadza bądź zamierza wprowadzić Ministerstwo Finansów – twierdzi Ryszard Petru, dyrektor zarządzający PKO BP. Minister finansów Jacek Rostowski zaproponował działania, które mają w ciągu tego i przyszłego roku pozostawić w kasie państwa bądź zwiększyć dochody budżetu – co ma w sumie dać ponad 70 mld zł. To konsekwencje zapowiedzi zmniejszenia deficytu sektora finansów publicznych do 3 proc. w 2012 roku z 7,9 proc. w ubiegłym roku.

 

Oznacza to, że każdy z podatników (a jest ich 24,7 mln) może ponieść koszt sięgający w ciągu dwóch najbliższych lat trzech tysięcy złotych. To sporo, biorąc pod uwagę fakt, że – jak podaje GUS – w 2009 roku poziom przeciętnych miesięcznych nominalnych wydatków podatnika na utrzymanie rodziny i konieczne zakupy sięgnął 3,7 tys. Na szczęście nie wszystkie zmiany, jakie chce wprowadzić rząd, odbiją się bezpośrednio na naszych kieszeniach.

 

Najdotkliwiej odczujemy wzrost podatków. Podniesienie podstawowej stawki VAT do 23 proc. oznacza, że na zakup żywności, sprzętu AGD i innych towarów wydamy w tym roku o 230 zł więcej niż w 2010 roku. Około 30 zł więcej za swój nałóg zapłacą rocznie palacze, tyle bowiem będzie ich kosztował wzrost akcyzy na papierosy. Z kolei wszyscy podatnicy, którzy jeszcze rok temu mogli skorzystać z odpisu VAT na zakup tzw. aut z kratką, w tym roku będą musieli już zapłacić więcej. Średnio do każdego firmowego samochodu dołożą więc ponad 20 tys. zł. Stracimy też na zamrożeniu progów podatkowych i kwoty wolnej od podatku – dla każdego Polaka rozliczającego się z fiskusem oznacza to dopłatę sięgającą około 30 zł rocznie.

Reklama
Reklama

Tylko pozornie nie dotkną nas inne zmiany – np. wprowadzenie reguły wydatkowej na tzw. wydatki elastyczne budżetu państwa (należy do nich m.in. budowa dróg). Oznacza to przede wszystkim dużo mniejsze pieniądze na inwestycje. A to z kolei przełoży się na mniejsze zatrudnienie budowlańców, inżynierów i projektantów, co odbije się na ich zarobkach i zakupach. Dotąd zaś właśnie konsumpcja prywatna była jednym z głównych motorów rozwoju gospodarczego naszego kraju. Spadek popytu osłabi więc wzrost PKB.

W ocenie Bohdana Wyżnikiewicza z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową pewne działania, jakie proponuje rząd, są jednak konieczne. – Dotąd żyliśmy na kredyt. Musimy wreszcie wrócić do normalności – mówi ekspert.

Finanse
Otwarta droga pomocy Ukrainie. Aktywa Rosji zamrożone bezterminowo
Finanse
Walka o zamrożone aktywa. Bank Rosji grozi Unii Europejskiej
Finanse
Zamrożone aktywa, ale roszczenia gorące. Tak Kreml chce zastraszyć Europę
Finanse
Osiem tysięcy wierzycieli Cinkciarza. Syndyk prześledzi księgi rachunkowe spółki
Finanse
BIK w centrum innowacji: dane i edukacja napędzają rozwój sektora
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama