Do końca 2014 r. zainteresowani będą płacić za euro 250 forintów (3,7 zł), a za franka 180 forintów (2,66 zł). Wczorajszy popołudniowy kurs wobec euro i franka to odpowiednio 269 i 221 forintów.
– Zdecydowanie się na tę dobrowolną opcję pozwoli spłacającemu kredyt obniżyć miesięczną ratę o około 15 tys. forintów miesięcznie – mówi Gyorgy Matolcsy, minister finansów.
To równowartość ponad 220 zł, które teoretycznie zostaną w kieszeni Węgrów. W praktyce jednak różnica między kursem rynkowym, a stałym, zostanie zamieniona w nowy kredyt w forintach, gwarantowany przez państwo. Do 2015 r. będzie on oprocentowany na 1,5 proc., a potem na poziomie rynkowym. Trzeba go będzie spłacić po uporaniu się z zadłużeniem hipotecznym.
Węgrzy są winni bankom ponad 6 bln forintów, z czego 4 bln przeznaczyli na zakup nieruchomości. Ponad połowa zobowiązań jest zaciągnięta we franku szwajcarskim, co przy jego wysokim kursie powoduje, że wiele rodzin ma problem ze spłatą kredytu.
– Wczorajsza decyzja jedynie przesuwa problem w czasie, do 2015 r., gdy Węgrzy ponownie staną przed problemem spłaty kredytów. Jednocześnie nie wydaje się, by nowa polityka przełożyła się na wzrost konsumpcji, która pomogłaby gospodarce i dała impuls do wzrostu – mówi Piotr Kalisz, analityk grupy Citi.