Stany Zjednoczone od 94 lat mają najwyższą ocenę ratingową: AAA. W środę agencja Moody's pierwszy raz od 1996 roku umieściła jednak ocenę amerykańskiej wiarygodności kredytowej na liście obserwacyjnej, ostrzegając, iż rating długu USA może zostać zmniejszony o jeden poziom – do Aa – i wcale nie ma gwarancji, że gdy politycy w końcu się dogadają, to zostanie on podniesiony do pierwotnego poziomu.
W komunikacie Moody's poinformowała, że rośnie ryzyko, iż politycy nie dojdą wystarczająco szybko do porozumienia w sprawie limitu dopuszczalnego pułapu zadłużenia. Ostrzeżenie ze strony tej agencji przypomniało politykom, o jaką stawkę toczy się ich polityczna gra. – Raport (Moody's) potwierdza obawy, o których mówię od miesięcy – oświadczył przewodniczący Izby Reprezentantów John Boehner. – Jeśli Biały Dom nie podejmie szybko działań w celu zażegnania kryzysu związanego z zadłużeniem poprzez trzymanie w ryzach wydatków rządowych, to rynki finansowe mogą zrobić to za nas – dodał Boehner. Również demokratyczny kongresmen Peter Welch zwraca uwagę na to, że ostrzeżenie ze strony Moody's pokazuje, iż Kongres musi podnieść dopuszczalny pułap zadłużenia tak szybko, jak to tylko możliwe.
– Zegar wciąż tyka. Kongres ma dwie możliwości: podnieść pułap zadłużenia z własnej inicjatywy albo zrobić to pod presją wycelowanego w nas pistoletu przez rynki obligacji – oświadczył Welch.
Członkowie administracji Baracka Obamy zgadzają się, że ostrzeżenie ze strony Moody's przyszło w dobrym momencie, ale ciężar odpowiedzialności zrzucają na kongresmenów. – To przypomnienie, że Kongres w tej sprawie musi działać szybko – stwierdził Jeffrey Goldstein, podsekretarz w Departamencie Skarbu USA.
Negocjacje między mającymi większość w Izbie Reprezentantów republikanami a Barackiem Obamą są od kilku dni wyjątkowo napięte, ale nie przynoszą rezultatów. Prezydent żąda długoterminowej umowy, zmniejszającej deficyt budżetowy o 4 bln dolarów w ciągu najbliższych dziesięciu lat, ale zakładającej podwyżki podatków dla najbogatszych. Republikanie forsują z kolei krótkoterminowe porozumienie bazujące głównie na cięciach wydatków. – To może doprowadzić do upadku moją prezydenturę, ale w tej kwestii nie ustąpię – stwierdził Barack Obama, zanim w środę zerwał negocjacje.